W Łodzi zawodnicy śląskiej drużyny popełniali błędy w regulacjach sprzętu. Raz, że zmylił ich tor, który wyglądał na przyczepny, ale okazał się twardy. Dwa, że zamiast wzmacniać motocykle, zaczęli je osłabiać, i to też się przełożyło na mniejszą skuteczność. - Na przyszłość zawodnicy muszą słuchać bardziej Michaela Jepsena Jensena, który ma nosa, gdy idzie o ustawienia motocykli. Jeśli tak się stanie, to będzie dobrze - mówi prezes ROW-u Rybnik. Słuchanie Jensena swoją drogą, ale nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że ROW poczuł się za pewnie i ta porażka w Łodzi dobrze zrobi drużynie. Zresztą trener Marek Cieślak nie ma wątpliwości, że taki zimny prysznic, akurat w tym momencie, się przyda. Swoją drogą, to warto przypomnieć, że przed meczem w Łodzi prezes Mrozek mówił na polskizuzel.pl, że jeśli ROW przegra z Orłem, to znaczy, że jest słaby. Działacz pytany przez nas o te słowa nie wypiera się ich. Lekko jednak je koryguje. - Byliśmy słabi w tym meczu - podkreśla, bo jednak cel się nie zmienił. Celem ROW- jest awans do czwórki, a potem do PGE Ekstraligi. Dodajmy, że po meczu w Łodzi nie ma żadnych problemów kadrowych. Przemysław Giera po upadku w biegi juniorskim pojechał co prawda do szpitala, ale szybko stamtąd wyjechał. - Uskarżał się na bóle w klatce piersiowej, więc trzeba było to sprawdzić. Po badaniach lekarskich okazało się, że nic mu nie dolega - wyjaśnia trener Cieślak. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź