Istniało przez moment zagrożenie, że prezes Piotr Rusiecki bardziej poświęci się swojej firmie i dla Fogo Unii Leszno będzie miał mniej czasu. To nie przypadek, że nowe kontrakty Jasona Doyle’a i Janusza Kołodzieja załatwiał niemalże w pojedynkę Józef Dworakowski, jeden z udziałowców i były prezes klubu. Baron nie chciał bliskiej współpracy z Dworakowskim Menadżer Piotr Baron mógł się obawiać tego, że teraz do Dworakowskiego będzie należał decydujący głos, a panowie nie mają najlepszych relacji. Wszyscy pamiętamy filmik, na którym Dworakowski pojawia się w parku maszyn i próbuje sztorcować Barona przed kamerami nSport+ w zasadzie wchodząc w jego kompetencje. Trudno się dziwić, że Baron, który od długiego czasu zgodnie współpracuje z Rusieckim, bał się powrotu takiego scenariusza. eWinner Apator miał proponować Baronowi dwa razy więcej, niż zarabiał w Lesznie, ale w decydującym momencie do akcji wkroczył Rusiecki i zażegnał niebezpieczeństwo. Miał powiedzieć Baronowi, że nie zmniejszy zaangażowania i nadal będzie tym buforem między nim i Dworakowskim. To wystarczyło, by menadżer pozostał. A już jutro Barona i spółkę czeka trudne zadanie, bo przed Fogo Unią pierwszy mecz z Betard Spartą o awans do finału PGE Ekstraligi. Unia weszła z czwartego miejsca, bo już nie jest tak mocna, jak w czterech poprzednich sezonach. Skóry jednak tanio nie sprzeda. Prezes Rusiecki mówi o patencie na Spartę, o tym, że rywal może mieć kompleks Unii. To prawda, bo jednak Unia w ostatnim czasie stawała Sparcie na drodze do złota. Jak będzie teraz?