Sebastian Zwiewka, Interia: Za panią Finał Miss Polonia. Zajęła pani w nim miejsce w drugiej dziesiątce. To rozczarowanie, czy jednak sam udział w finale jest wielkim sukcesem? Daria Szwaba, finalistka Miss Polonia i podprowadzająca Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Jestem z siebie naprawdę dumna. Cieszę się, że wzięłam udział w tak prestiżowym konkursie i dostałam się do finałowej dwudziestki. Uważam, że to mój wielki sukces pomimo tego, że zajęłam miejsce w drugiej dziesiątce. Niedosyt oczywiście również jest, ale mimo wszystko jestem szczęśliwa. Jak może pani opisać udział w wielkim finale? Udział w finale nie był dla mnie dużym wyzwaniem. Poprzez cały czas przygotowań towarzyszyła mi przede wszystkim ekscytacja. Na scenie czuję się bardzo pewnie, dlatego nauka choreografii czy chodzenia była dla mnie przyjemnością. Nie mogłam doczekać się zwieńczenia naszej pracy podczas gali. Czyli nie było żadnego stresu? Stres przed samą galą finałową mi nie towarzyszył. Czułam się w 100 procentach przygotowana i szczęśliwa, że tam się znalazłam. Myślę, że doświadczenie, którego nabrałam podczas tańca ułatwiło mi wyjście na scenę. Jak wyglądały przygotowania do finału oraz ile czasu zajmowały? Zgrupowanie rozpoczęłyśmy tydzień przed samą galą. Był to bardzo intensywny czas. Oprócz nauki choreografii, która zajmowała najwięcej czasu, miałyśmy również przymiarki, zdjęcia, nagrywki. Każdy dzień był dokładnie zaplanowany. Po skończonych próbach zazwyczaj spotykałyśmy się jeszcze na korytarzach naszego hotelu, aby dopracować choreografię. Cieszę się, że mogłam w tym czasie poznać bliżej dziewczyny, z którymi dzieliłam scenę. Bardzo pozytywnie wspominam nasze zgrupowanie. W konkursie na Miss Publiczności zbierała pani głosy. O wsparcie prosił nawet klub - Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Poszło pani jednak trochę gorzej niż Bartoszowi Zmarzlikowi, który był piąty w głosowaniu na Najlepszego Sportowca 2020 roku. Tutaj po pierwsze chciałabym bardzo podziękować każdemu, kto oddał na mnie swój głos! Jestem wszystkim bardzo wdzięczna za okazane mi wsparcie. Wybory Miss Polonia to mimo wszystko inny rodzaj rywalizacji niż wybory na Sportowca Roku, dlatego nie chcę ich porównywać. To prawda, znalazłam się poza TOP5, ale do ostatniej chwili głosowania nie jest wiadomo, kto zdobędzie finalnie ten tytuł. Decydujący jest każdy SMS. Teraz porozmawiajmy trochę o żużlu. Chodzą słuchy, że pojawiła się pani na żużlu jeszcze przed urodzinami. Żużel to zdecydowanie mój ulubiony temat do rozmowy. Tak, to prawda. Po raz pierwszy pojawiłam się na stadionie przy ul. Zawodników 1, kiedy byłam w brzuchu mojej mamy. Tata zabierał mamę na mecze, gdy była w ciąży, dlatego moja rodzina zawsze śmieje się, że żużel mam we krwi. Zdecydowanie się z tym zgadzam! W pani rodzinie żużel przechodzi z pokolenia na pokolenie? Myślę, że nie. W mojej rodzinie żużlem fascynuje się tylko mój tata oraz ja. Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości ta miłość przejdzie na moje dziecko. Póki co jestem tylko ja i tata, ale tak jest dobrze. Mamy ciekawe wspomnienia ze wspólnych wyjść na mecze. Próbowaliśmy przekonywać do żużla członków mojej rodziny, mojego chłopaka, lecz prawda jest taka, że jest to specyficzny sport. Nie każdy lubi ten hałas i brzydki zapach, który dla mojego taty i dla mnie jest bezcenne. Pierwszy mecz lub zawody, które pani pamięta? Bardzo ciężko mi przypomnieć sobie pierwsze zawody. Myślę, że był to 2004 lub 2005 rok, ponieważ od początku kibicowałam bardzo Krzysztofowi Jabłońskiemu, który wtedy jeździł w naszym Wybrzeżu. Jest pani podprowadzającą Zdunek Wybrzeża Gdańsk od 2019 roku. Wcześniej pojawiała się pani tylko na trybunach? Nie było takiej pokusy, żeby zainteresować się innym zajęciem podczas spotkań? Np. jako dziennikarka, fotoreporterka, menedżerka? Czy jednak nie są to pani klimaty? Bycie podprowadzającą to moje marzenie z dzieciństwa i kocham to robić, wcześniej pojawiałam się tylko na trybunach. Natomiast zawsze chciałam uczestniczyć w życiu klubu. Spełniłam swój cel. Zostałam podprowadzającą, poznałam życie klubu od zaplecza i mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazje pełnić tam też inne funkcje. Dlatego również wybrałam taki kierunek studiów. Chciałabym pozostać w klubie tak długo, jak to możliwe i kto wie, może sprawdzić się w jakiejś nowej roli. Od czego to wszystko się zaczęło? Chodzi mi o pierwszy kontakt z gdańskim klubem. Chęć bycia podprowadzającą towarzyszyła mi od dziecka, ale oczywiście aby nią zostać musiałam być pełnoletnia. Dlatego czekałam do momentu skończenia 18 lat. Pół roku po moich urodzinach ogłoszono casting na podprowadzające, więc bez wahania się zgłosiłam, przeszłam go pomyślnie i w ten sposób znalazłam się pod taśmą. Jest pani podprowadzającą tylko na meczach gdańskiej drużyny, czy pojawiła się pani też na turniejach indywidualnych? Jako podprowadzająca pojawiałam się również na innych zawodach. Raz miałam przyjemność pracować też w parku maszyn. Jeśli dobrze pamiętam, było to IMME. Fantastycznie przeżyć tak duże, prestiżowe zawody od zaplecza. Najlepszy mecz, który zapadł pani najbardziej w pamięci? Może jakaś anegdota? Zdecydowanie mój pierwszy mecz w roli podprowadzającej! Niezapomnianym momentem było dla mnie, kiedy podczas przejazdu polewaczką widziałam mojego tatę na trybunach. Wtedy naprawdę poczułam, że spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Wiedziałam, że tata jest ze mnie bardzo dumny. Pamiętam też mecz z Orłem Łódź w 2019 roku, na którym złapała nas pod koniec straszna burza i wszystkie byłyśmy totalnie przemoczone. Zapadł mi ten mecz bardzo w pamięć. Zakrywałyśmy głowy tablicami i zapadałyśmy się obcasami na torze. Ciekawe przeżycie. Udział w finale Miss Polonia sprawił, że stała się pani bardziej popularna niż wcześniej? Nie powiedziałabym, że stałam się bardziej popularna, ale udzieliłam w tym czasie naprawdę wielu wywiadów, z czego bardzo się cieszę. Mogłam w nich opowiedzieć o moim zamiłowaniu do czarnego sportu. Również zaproszono mnie do telewizji śniadaniowej, gdzie rozmawialiśmy o żużlu i nie tylko. To był mój debiut w telewizji na żywo i wspaniałe przeżycie. Jak wygląda pani codzienne życie? Studiuję wychowanie fizyczne na Gdańskim AWF-ie. Oprócz tego pracuję jako trenerka w Akademii Sportowej Pomorze. Kocham moją pracę i bardzo się w niej spełniam. Często uczestniczę w sesjach zdjęciowych i jest to również moje hobby, ale zdecydowanie kiedy rozpoczyna się sezon żużlowy, moje życie kręci się wokół gdańskiej drużyny. Jestem osobą, która nie potrafi zbyt długo stać w miejscu, więc zawsze spontanicznie wymyślam sobie coś dodatkowego. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Co najbardziej kręci panią w żużlu? Była to miłość do tej dyscypliny od pierwszego wejrzenia czy musiała się pani z czasem do niej przekonać? Nigdy nie musiałam się przekonywać do tej dyscypliny. To była miłość od pierwszego wejrzenia, zdecydowanie. A co najbardziej kręci mnie w żużlu? Myślę, że adrenalina, dźwięk motorów, zapach metanolu. Teraz, kiedy mogę oglądać zawody z tak bliska, kocham ten sport jeszcze bardziej. Uczucie, które towarzyszy mi przy każdym starcie jest nie do opisania. Lubi pani inne dyscypliny sportu? Sport jest moją pasją. Sama uprawiałam wiele dyscyplin. Aktualnie fascynuję się również kulturystyką, ponieważ miałam okazję przygotowywać się i wziąć udział w zawodach bikini fitness. Od dziecka kocham również taniec. A kto jest pani ulubionym żużlowcem? Nie mam ulubionego żużlowca. Tak jak wspominałam, kiedy byłam mała, kibicowałam Krzysztofowi Jabłońskiemu, a później Tai'owi Wodfindenowi. Aktualnie ciężko mi wybrać ulubionego żużlowca. Jeden z moich kolegów z redakcji niedawno zapytał dziennikarkę Eleven Sports czy żużlowcy są podrywaczami. Odpowiedziała, że są otwarci i komunikatywni. Co pani może powiedzieć na ten temat? Z żużlowcami mamy czysto koleżeńskie relacje. Są sympatyczni w stosunku do nas, mijamy się podczas meczów. Myślę, że zawodnicy, jak i podprowadzające w trakcie zawodów są zbyt zajęci, żeby chociażby zamienić ze sobą dwa słowa. Daria Szwaba w Maxmodels!