O roczniku 2005 od lat mówiło się jako o jednym z najbardziej obiecujących pod kątem żużlowych talentów. Krzysztof Lewandowski, Wiktor Przyjemski czy Damian Ratajczak - większość żużlowych kibiców zdążyła usłyszeć o nich na długo przed debiutem w lidze. Niestety, dwaj ostatni musieli na niego poczekać. Nie mogli wziąć udziału w pierwszej ligowej kolejce, gdyż regulamin zezwala na start w lidze najwcześniej w dzień 16. urodzin. Musiał nauczyć się startów Leszczynianin nie miał czasu na krojenie tortu - zadebiutował w lidze od razu w dzień urodzin. Niestety, we Wrocławiu nie pokonał ani jednego rywala. W oczy wyraźnie rzucał się największy mankament 16-latka - powolna reakcja na starcie. Wychodził spod taśmy z tak ogromną stratą, że nie miał większych szans na dogonienie zawodników Betard Sparty. Tydzień później sytuacja powtórzyła się i Ratajczak opuścił Lublin bez choćby jednego punktu na koncie. W kolejnym meczu nastąpił przełom. Na Jancarzu 16-latek wygrał aż 2 wyścigi! Wreszcie nie odstawał od przeciwników na starcie, a nadawał wyścigowi tempo od pierwszego wirażu. Kibice Fogo Unii odetchnęli z ulgą i znów zaczęli wierzyć, że na ich oczach rozwija się właśnie godny następca Dominika Kubery i Bartosza Smektały. Finiszem wskoczył za Zmarzlika Od spotkania w Gorzowie Wielkopolskim jego ekstraligowe występy wyglądały już dosyć przyzwoicie. 16-latek nie wyróżniał się co prawda wielkimi zdobyczami punktowymi, ale aż do września w każdym spotkaniu przywoził za plecami przynajmniej jednego przeciwnika. Sporo pewności dodawały mu starty w drugoligowych rezerwach z Rawicza. Na najniższym stopniu rozgrywkowym szło mu naprawdę świetnie - średnio zdobywał aż 1,559 punktu w każdym wyścigu. Jego rozwijany w Rawiczu talent eksplodował w fazie play-off. Śmiało stwierdzić można, że to właśnie występy Ratajczaka były jedyną okazją do otarcia łez kibiców Fogo Unii załamanych pierwszym od lat sezonem zakończonym poza podium. Nie wyszedł mu co prawda pierwszy półfinał, ale w rewanżu na torze we Wrocławiu odbił sobie nieudany debiut i zdobył 8 oczek. W walce o 3 miejsce nie zwolnił tempa - w obu spotkaniach zdobył siedem oczek (u siebie dopisał do dorobku 2, a na wyjeździe 3 bonusy). Tak fenomenalny finisz pozwolił Ratajczakowi wskoczyć na drugie miejsce w nieoficjalnej klasyfikacji 16-latków na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Ratajczak zakończył sezon z 54 punktami na koncie. Więcej w tym wieku - bo aż 94 - zdobył tylko jeden zawodnik w historii Ekstraligi. Był nim nieznany jeszcze szerzej 16-latek z Kinic, reprezentujący Caleum Stal Gorzów Bartosz Zmarzlik.