Czy w Lesznie mogą bić już na alarm? Na razie nic nie jest jeszcze przesądzone, ale pewne jest to, że zawodnicy Fogo Unii dostaną (albo już dostali) sporo ciekawych ofert ze strony innych klubów. W zasadzie tajemnicą nie jest, że Emila Sajfutdinowa w Toruniu widzieliby działacze eWinner Apatora. Gdyby awans do PGE Ekstraligi wywalczyła Polonia Bydgoszcz, to w ciemno można założyć, że przyszły beniaminek też włączy się w walkę o Rosjanina. W trudnym położeniu znajdą się działacze mistrzów Polski, którzy będą mieli w swoich rękach coraz mniej argumentów. - Ja to rozumiem, że Emil może chcieć odejść i poszukać jakiegoś powiewu świeżości. Nie zazdroszczę działaczom Unii. Na rynku pojawią się wielkie pieniądze z tytułu nowej umowy z telewizją, więc kluby będą szaleć. Na miejscu klubu nie uczestniczyłbym w tej chorej sytuacji. Być może będzie tak, że drużyna straci jednego lidera, ale będzie się trzeba z tym pogodzić. Niezwykle ciężko jest utrzymać skład złożony z gwiazd. Nie zazdroszczę panom Dworakowskiemu i Rusieckiemu. To trudna sytuacja. Zresztą ja taki stan rzeczy przewidziałem już 5 lat temu - mówi nam Rufin Sokołowski. - Poza tym ligowi rywale wyjdą z założenia, że z Leszna może być najłatwiej wyciągnąć kogoś wartościowego. Trzeba osłabiać rywali, którzy liczą się w walce o medale, dlatego inni patrzą w stronę Unii. Na pierwszym miejscu jest Sparta, ale wrocławski klub jest bogaty, więc nie sądzę, że stamtąd uda się wyciągnąć jakąś gwiazdę - dodaje były prezes klubu.Zresztą Sajfutdinow to nie wyjątek. Jason Doyle jedzie naprawdę dobry sezon, więc siłą rzeczy też ustawi się po niego kolejka chętnych. Zresztą Australijczyk też jest na liście życzeń działaczy Apatora. Na szczęście dla Unii Leszno z klubu nigdzie nie zamierza ruszać się Janusz Kołodziej. Lider drużyny już zapowiedział, że nawet nie zamierza podejmować żadnych innych rozmów. Zależy mu wyłącznie na pozostaniu w Lesznie. Raczej przesądzona jest też przyszłość Jaimona Lidseya. Chyba, że działacze Unii sami z niego zrezygnują, lecz na to się nie zanosi. - Trzeba szkolić i jeździć swoimi zawodnikami, a nie oglądać się na innych zawodnikach. To jest moja rada dla wszystkich klubów - puentuje Sokołowski.