Nieraz bywałem krytyczny dla różnych pomysłów Speedway Ekstraligi (PZMot też), ale teraz publicznie gratuluję tego, co w skrócie można określić mianem TELEMETRII. Zaprzęgnięcie do profesjonalnego żużla pomiarów telemetrycznych do ustalenia czasów poszczególnych zawodników - super sprawa. Tak trzymać! Już w zeszłym sezonie próbowano ten pomysł ,teraz staje się on faktem. Ale, uwaga, drodzy włodarze polskiego żużla, jak mówi stare polskie przysłowie :"apetyt rośnie w miarę jedzenia"! Skoro uczyniono krok w dobrym kierunku, skoro korzysta się z różnych "wynalazków" w służbie żużla i jego efektownego "sprzedania", to warto pomyśleć o kolejnym kroku. Pójdźmy jeszcze dalej. Wykorzystajmy pomiary telemetryczne nie tylko do ustalania kolejności na mecie, ale do analizy sytuacji na starcie. Przecież wszyscy fani "czarnego sportu" świetnie wiedzą, że w tej najważniejszej dyscyplinie nieolimpijskiej, to start do biegu jest kluczowy. On decyduje o kolejności, która nierzadko utrzymuje się do mety. A jeśli nawet nie - to jakże uprzywilejowuje tych, którzy potrafią ruszyć spod taśmy przed innymi. A to, bo dysponują lepszym refleksem startowym, bo mają lepsza maszynę, bo mają większe doświadczenie albo bo po prostu potrafią, jak to się mówi w żużlowym slangu "ukraść start". I co ? Telemetria jak znalazł! Naprawdę by się przydała! To mój - i jak sadzę nie tylko mój - postulat wobec władz polskiego żużla. Drodzy Państwo, pójdźmy z telemetrią na całość! Jak już o tym informowały media, przedstawiłem panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu propozycję wpuszczenia na stadiony żużlowe publiczności. Oczywiście limitowanej, ale dość prędko, w miarę ustępowania pandemii. Był jeszcze jeden postulat pod adresem władz, a konkretnie wicepremiera, szefa resortu kultury dziedzictwa narodowego i sportu, Piotra Glińskiego, który - nie ukrywam - mocno wspierałem i forowałem. Chodzi o możliwość szczepienia nie tylko naszych olimpijczyków oraz siatkarek, które w maju będą reprezentować biało-czerwone barwy w globalnej Lidze Narodów, choć na igrzyskach nie wystartują, a także naszych piłkarzy, którzy już w czerwcu zagrają w przełożonych Mistrzostwach Europy. Usilnie popierałem postulat rozszerzenia tej listy szczepionych sportowców o naszych żużlowców, nie tylko tych z Grand Prix. Tymczasem mam wrażenie, że problem rozwiązuje się sam bez nadzwyczajnych decyzji naszych władz. Oto bowiem zaradne kluby żużlowe po prostu szczepią, czy zapisują na szczepienia swoich żużlowców. I słusznie. Kluby wzięły sprawy w swoje ręce, w związku z tym Czarnecki sądzi, iż interwencja Czarneckiego nie będzie konieczna... Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź