To wyjątkowy tekst w mojej stałej rubryce. Wyjątkowy, bo pisany na wyjątkowych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Wyjątkowych, bo pierwszy raz w historii IO przełożonych (owszem, trzy razy letnie IO odwoływano z powodu dwóch wojen światowych: w 1916,1940 i 1944, ale nigdy dotąd jej nie przekładano- do ubiegłego roku). Wyjątkowych także ze względu na niebywałe restrykcje związane z pandemią. Niestety, żużla wciąż nie ma w programie IO i nic naprawdę nie wskazuje, żeby się w nich pojawił. Pół biedy, gdyby agenda igrzysk była niezmienna. Rzecz w tym, że wciąż, co cztery lata (teraz wyjątkowo: po pięciu) dochodzą nowe dyscypliny. Na tokijskich igrzyskach debiutuje choćby wspinaczka - świetnie skądinąd spisuje się w tej konkurencji nasza rodaczka - Aleksandra Mirosław, której zabrakło 0,01 sek. do pobicia rekordu świata we wspinaniu na czas. Ale mamy też taekwondo. Po raz pierwszy w historii "Królowej Sportu" czyli lekkoatletyki oglądamy sztafetę mieszaną 4X400 metrów, na czym zresztą jako biało-czerwoni skorzystaliśmy zresztą, bo dzięki tej innowacji wywalczyliśmy w stolicy Japonii pierwszy złoty medal dla Polski. Zatem jak widać IO unowocześniają się, przystosowują do znaków czasu, mody, ale tez ulegają - mówiąc wprost - rożnym sportowym (i nie tylko) "lobbies". Tytułem przykładu, pojawiły się teraz zawody na deskorolkach. Skejterzy szaleją, medale zdobywają nastolatki (złoto i srebro dla 13-latek!), co prawdę mówiąc nie wszystkim się podoba. Choć oficjalnie nikt tego rzecz jasna, przynajmniej publicznie nie krytykuje. Ale przecież setki tysięcy młodych ludzi na całym (no może prawie) jeździ na "desce", jest to wielki przemysł, a za tym biznes. No i tym sposobem konkurencja znalazła się w programie letnich IO. I pewnie słusznie, skoro ten sport uprawia tylu ludzi na wszystkich kontynentach. A żużla jak nie było, tak nie ma. Dlaczego ? Bo nie ma mocnego lobby? Jak widać tak. Bo nie jest powszechny? Fakt, jeździ się raptem w kilkunastu krajach, a w zaledwie paru traktuje się go poważnie. Tylko w jednym natomiast ładuje się w niego gigantyczne pieniądze i gwarantuje niebywałą medialność oraz ekwiwalent medialny dla sponsorów. Oczywiście tym wyjątkiem jest Polska. Dlatego właśnie szczerze mówiąc nie widzę dla speedwaya olimpijskiej perspektywy. Choć z biało-czerwonego punktu widzenia byłby to genialny ruch. Czas na działanie FIM i jego żużlowego "branchu". Czas jednak przede wszystkim na działanie polskiego lobby, które powinno naciskać na FIM. Tylko, czy środowisko polskiego żużla jest w stanie się zmobilizować?