Nie jest to najlepszy okres w życiu Leona Madsena. Duński żużlowiec zapowiadał przed rokiem, że jego celem jest mistrzostwo świata. W mediach odgrażał się Zmarzlikowi. Mówił, że to on go pokona. Poniósł jednak sromotną porażkę, bo ostatecznie nie zajął chociażby miejsca premiowanego jakimkolwiek z medali. Pedersen skreślił go z kadry Wiemy już, że reprezentacja Danii wybierze się na jeden z półfinałów Drużynowych Mistrzostw Europy bez swojego lidera, Leona Madsena. Tutaj z pomocą przychodzi regulamin, który mówi jasno. Każdy kraj może wystawić maksymalnie jednego zawodnika występującego w cyklu Grand Prix. To najpewniej w założeniu miało wyrównać szansę wszystkich zespołów. Do Pardubic pojedzie zatem Michelsen. Kibice nie mają się o co martwić, bo któryś z nich po prostu musiał usiąść na ławce rezerwowych. Dla dobra sprawy dobrze byłoby, gdyby wszystkie strony jednogłośnie poparły ten pomysł. Bardzo dobrze znamy charaktery obu zawodników, którzy uwielbiają ze sobą rywalizować na każdym polu. Może wystarczyć tylko pretekst, a dojdzie do kolejnej wielkiej awantury, jak przed rokiem. Czarne chmury nad gwiazdą. Jak to na niego wpłynie? Za Madsenem sezon, który zdecydowanie musi poprawić, jeśli chce dalej podtrzymać swój status. Duńczyk w ostatnich latach przesiadł się na silniki swojego rodaka Briana Kargera, które niekoniecznie zawsze funkcjonowały tak, jak należy. Dwukrotny wicemistrz świata liczy, że w końcu setki przepracowanych godzin na testy zaprocentują zakładanymi rezultatami. Tak może być, jeśli "dojedzie" także głowa. A to dlatego, że w ostatnim czasie wokół Madsena powstało sporo zamieszania. Zawodnik rozstał się ze swoją wieloletnią partnerką, a jak wiemy problemy w życiu osobistym przekładają się najczęściej na wydajność człowieka podczas innych zajęć. Szczególnie, że coraz głośniej się spekuluje o możliwym scenariuszu, w którym to właśnie Madsen miałby odejść z Włókniarza. Wynikałoby to z prostej kalkulacji, jeśli chodzi o finanse. Gdyby jednak do tego doszło, to częstochowscy kibice chyba nigdy nie wybaczyliby tego swojemu klubowi.