Kamil Hynek, Interia: Za kilkanaście godzin rusza cykl Grand Prix. Zabawa zaczyna się w Pradze. Czy Marketa jest gotowa na inaugurację zmagań o IMŚ? Petr Moravec, szef czeskiej federacji motocyklowej: Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. W ostatnich dniach organizatorzy zrobili ogrom pracy, aby przygotować tor, stadion do dwudniowego turnieju, a teraz czekamy już tylko na przyjazd zawodników. Drugi rok z rzędu cykl będzie organizowany w cieniu pandemii koronawirusa, ze sporą listą obostrzeń. W zeszłym sezonie operowaliśmy trochę na żywym organizmie. Tych zachorowań było zdecydowanie więcej, wzrost zakażeń przyprawiał w pewnym momencie o zawrót głowy i szliśmy w nieznane. Sport miał szczególnie trudno i ten powrót do z zachowaniem umiaru normalności rodził się w bólach. Przecież w połowie 2020 roku nawet za bardzo nie wiedzieliśmy, czy dojedziemy ligi do końca i cykl się odbędzie. Teraz jesteśmy już mądrzejsi o tamte doświadczenia. Doczekaliśmy się w końcu szczepionek, ludzie nabywają odporność. Nie zmienia to faktu, że restrykcje nie ułatwiają nam pracy. W jednym kraju są one luźniejsze, w innym ostrzejsze. Co kraj to obyczaj, dlatego turnieje w Pradze są dla nas dużym wyzwaniem. Uważam, że daliśmy radę, zresztą nie dopuszczaliśmy myśli, że coś nam się nie uda. GP w Pradze to taka nasza wisienka na torcie. Jakie są główne obostrzenia dla kibiców? Obowiązuje nas lista obostrzeń dla sportu i reżim sanitarny. Wiele rzeczy jest przeniesionych żywcem z polskiej ligi. Poza tym przy wejściu na stadion i w jego wnętrzu każdy kibic musi mieć założoną maseczkę i dysponować aktualnymi testami. Proszę pamiętać, że COVID-19 ciągle jest, zaraza cudownie się nie rozpłynęła i jeszcze chwilę nam potowarzyszy. Spodziewamy się przyjazdu fanów z różnych zakątków Europy, dlatego wszystko co robimy jest dla ich dobra i bezpieczeństwa. Nie może być równych i równiejszych. Czy macie informacje na jaką frekwencję możecie liczyć i czy te restrykcje najzwyczajniej w świecie nie odstraszają kibiców przed najazdem na stolicę Czech? Po pierwsze chciałbym żeby kibice, którzy zdecydują się przyjść na stadion dostali fajne i emocjonujące widowisko. Praga rozpoczyna tegoroczny cykl i jest to okoliczność sprzyjająca, aby wybrać się na Marketę. Nie będę czarował, że oczekują kompletu, bo jestem przekonany, że panujące obostrzenia spowodują, iż sporo tych wahających się zostanie w domu i obejrzy zawody przy zimnym piwku w telewizji. Takie czasy, nic nie poradzimy. Ile pojemności stadionu możecie wypełnić kibicami? Na obecną chwilę pięć tysięcy i ani grama więcej. Ubolewam nad tym, ponieważ u was w Polsce jest o tyle lepiej, że do tej puli nie liczą się osoby zaszczepione więc te areny coraz mocniej tętnią życiem. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Przecież w minionym roku mogliśmy sprzedać tylko dwa tysiące wejściówek. Czy wam się opłaca organizować dwa turnieje dzień po dniu? Kiedy poczyta się komentarze w mediach społecznościowych, to Polacy bardzo narzekają na wywindowane ceny biletów. Nabywając bilety na oba dni dostaje się zniżkę. Niestety to wynika z rachunku ekonomicznego. Nikt nie ma zamiaru dokładać do interesu. Umowa z BSI, niepełny stadion, to trzeba spiąć. Bilans wydatków i przychodów staramy się tak zgrać żeby Praga wyszła przynajmniej na zero. Czemu w Pradze tak ciężko przygotować tor do walki? Co roku łudzimy się, że wreszcie zobaczymy ciekawe widowisko, które nas wbije w fotel, a jednak zazwyczaj wieje z Markety nudą. Nie mówię, że zawsze, bo oczywiście zdarzały się i ciekawe turnieje. To złożony temat. Nam marzy się, aby w każdym sezonie Praga był najciekawszym punktem na mapie GP. Ale nie będę ściemniał, rzeczywiście dużo razy było tak, że przygotowanie nawierzchni pozostawiało wiele do życzenia. Idealnym przykładem takich zawodów był piątkowy turniej z tamtego roku. Biegi bez historii, jazda gęsiego, pełna zgoda. Na delikatne usprawiedliwienie wyjaśnię tylko, że Marketa przeszła mały remont. W sobotę ściganie było już jednak o niebo lepsze i wierzę, że podobnie będzie w ten weekend. Toromistrzem w Pradze jest Tomas Topinka. Kto pamięta tego żużlowca jeszcze z kariery zawodniczej, ten wie, jaki to był harpagan i jak lubił, gdy tor umożliwiał mijanki. Dziką kartę dostał Jan Kvech, a nie do tej pory jej etatowy odbiorca Vaclav Milik. Dlaczego? Stawiamy na młodość. Trzymamy się też ustaleń. Vaszek otrzymał dziką kartę na SEC, a w GP postanowiliśmy wpuścić odrobinę świeżej krwi. Choć Milik w tej Pradze zaliczył jeden niezły wystrzał. Cztery lata temu stanął tutaj na trzecim stopniu podium. Kvech to nasza nadzieja na przyszłość. Janek ma dopiero dwadzieścia lat i wolimy go już teraz rzucić na głęboką wodę. Chlupac i Klima będą rezerwowymi. Nawet jeśli nie wyjadą na tor wyciągną z tych dwóch dni porządną lekcję. Zapoznają się z atmosferą panującą w parku maszyn, podglądną najlepszych żużlowców na świecie, pracę teamów. W tym roku z Grand Prix żegna się dotychczasowy promotor firma BSI. Anglicy pociągali za sznurki z lepszym i gorszym skutkiem przez dwie dekady. Czy Praga prowadzi już rozmowy z nowym podmiotem i czy w ogóle jest zainteresowana przedłużeniem umowy na organizację czeskiej rundy? Grand Prix przechodzi od sezonu 2022 w ręce Discovery. To światowy potentat na rynku praw. Do naszej federacji nie przyszło na razie żadne oficjalne zapytanie. Nie wiemy, jakie plany mają Amerykanie. Podejrzewam, że na razie przyglądają się z daleka. Poczekają aż dopiero zaczynający się cykl dobiegnie końca i wtedy przystąpią do ofensywy. To byłoby nawet logiczne i lojalne podejście. My jako federacja i Praga jako miasto jesteśmy otwarci na rozmowy. Czekamy na sygnał. Kto pana zdaniem zostanie mistrzem świata, ma pan swoich faworytów? Bartosz Zmarzlik zgarnie trzeci tytuł z rzędu, czy wyskoczy ktoś niczym diabeł z pudełka? Oglądałem ostatni finał IMP w Lesznie. Tam o złoto panowie poszli na noże. Działo się, iskry leciały (śmiech). Bartek jest fenomenem, ale Maciek Janowski znajduje się w życiowej formie. Dlatego ich rywalizacja jeszcze podsyca atmosferę, a kiedy stają obok siebie pod taśmą temperatura jest bliska wrzenia. Lubię wojnę na torze, a ta dwójka nam ją dostarcza. Na trzeciego dorzuciłbym Taia Woffindena. Wy ratujecie się jednorazową dziką kartą, ale swojego stałego uczestnika od lat ma dużo uboższa od was żużlowo Słowacja. Nie zazdrościcie sąsiadom, że doczekali się prawdziwej gwiazdy? Martin Vaculik otwiera listy życzeń wszystkich czołowych klubów z PGE Ekstraligi, a w Grand Prix nie schodzi poniżej określonego poziomu, chociaż brakuje w jego przypadku postawienia kropki nad i w postaci medalu. Wspominałem mnóstwo razy, że jestem uczniem starej czechosłowackiej szkoły. Martina traktuje jak swojaka. To super chłopak, fenomenalny żużlowiec ze świetnym charakterem i wspaniałym poczuciem humoru. Żywa reklama żużla w tej części Europy. Znam go doskonale od małego. Kibicuję i życzę mu z całego serca sukcesu, że w końcu zdobędzie ten upragniony medal. Nieważne już z jakiego kruszcu. Mam nadzieję, że podobną drogą do Martina podąży Janek Kvech. Umiejętności i papiery na solidnego żużlowca na pewno ma Są przymiarki, aby w niedalekiej przyszłości drużyna z Pragi, albo innego czeskiego ośrodka wróciła do ligi polskiej? Odkąd do startu dopuszczono Łotyszy i dwie ekipy z Niemiec drugi poziom rozgrywkowy w Polsce zrobił się jeszcze bardziej międzynarodowy. Wyznajemy zasadę krok po kroku. Dzięki PZM celowaliśmy w wystawienie młodzieżowego zespołu w DMPJ, ale pandemia koronawirusa pokrzyżowała nam skutecznie plany. Liga? Szansa jest zawsze, lecz jak to zwykle bywa, wszystko rozbija się pieniądze. Do 2023 roku włącznie nie oczekiwałbym przełomu, widoki na to są znikome. Naszą nadrzędną koncepcją na ten moment jest DMPJ i tego się trzymamy.