Mateusz Bartkowiak chce koniecznie zamienić Moje Bermudy Stal Gorzów na ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz. Kluby między sobą ustaliły, że GKM za roczne wypożyczenie zapłaci 100 tysięcy złotych. Zawodnik ma dostać drugie tyle na przygotowanie do sezonu. Bartkowiak wciąż jednak nie ma zgody Stali na odejście, choć rozmowy trwają już kilka tygodni. - Chcemy znać jego plany na przyszłość i jeszcze przed ewentualnym wypożyczeniem uzgodnić warunki współpracy w kolejnych latach. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pozwolimy mu odejść do klubu, który sobie wybrał. Najpierw musimy odbyć poważną rozmowę i wszystko uzgodnić - mówił jakiś czas temu w "Przeglądzie Sportowym" prezes gorzowskiego klubu Marek Grzyb. Z naszych ustaleń wynika, że pod terminem uzgodnienia kryje się wpis, że w razie chęci odejścia ze Stali za rok Bartkowiak miałby zapłacić do klubowej kasy 150 tysięcy złotych. Taki zapis miałby spowodować, że młodemu zawodnikowi po powrocie z rocznego wypożyczenia nie chodziłyby już po głowie pomysły dotyczące kolejnej zmiany barw klubowych. Ta umowna kara byłaby też pewnym problemem dla tych, którzy byliby chętni do wykupienia Bartkowiaka. Musieliby bowiem dołożyć 150 tysięcy do ekwiwalentu za wyszkolenie, który trzeba by było zapłacić Stali (120 tysięcy za każdy sezon jazdy zawodnika w tym klubie). Bartkowiak w sporze ze Stalą stoi na straconej pozycji. Jest w zasadzie zakładnikiem klubu, odkąd jego rodzice podpisali 5-letni kontrakt bez ustalonych warunków. Trzeba jasno powiedzieć, że w tej grze to działacze dyktują warunki. Najpewniej więc Bartkowiak, chcąc kontynuować karierę, będzie musiał zgodzić się na każdy zapis. A Stal będzie do tego dążyć, bo tu chodzi o marketing. Jeśli prezes będzie miał papier, który pozwoli mu wyjść i powiedzieć: zdolny junior za rok wróci i będzie jeździł dla Stali, to klub będzie wygrany. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź