W Wielkanoc, gdy klub Grzegorza Leśniaka nie był w stanie przekroczyć honorowej bariery 30 punktów na torze w Rybniku, większość ekspertów wróżyła Cellfast Wilkom rychły powrót do najniżej klasy rozgrywkowej. Działacze z Podkarpacia nie zamierzali jednak płakać nad rozlanym mlekiem i postanowili podewziąć dynamiczne kroki. Beniaminkowi niezwykle pomogły terminarzowe zawirowania - przed meczem z Arged Malesą dostał on aż 3 tygodnie na przegrupowanie sił. W Krośnie nie próżnowano. Na wciąż remontowanym stadionie przy Legionów 6 zorganizowano casting, jakiego nie powstydziłyby się najpopularniejsze w kraju programy typu talent show. Cellfast Wilki najpierw poinformowały o skaperowaniu w swe szeregi Vaclava Milika, a następnie o wypożyczeniu z eWinner Apatora Toruń Tobiasza Musielaka. Dogasające gwiazdy - czerwone giganty Beniaminkowi przypięto łatkę przytułku dla zawodników niechcianych już w Ekstralidze. Tłumaczono, że co prawda jeszcze kilka lat temu taki skład gwarantowałby walkę o najwyższe cele, ale w 2021 roku jest po prostu zbieraniną dogasających gwiazd. Zwolennicy tej opinii stali się nad zwyczaj małomówni już po spotkaniu w Ostrowie Wielkopolskim. Co prawda mniej więcej przez 1/3 zawodów cieszyli się oni domniemaną słusznością swych opinii, jednak odrobienie 12-punktowej straty do gospodarzy i wyrwanie im zwycięstwa w ostatniej gonitwie na stałe zamknęło im usta. Potwierdziło się znane astronomiczno-sportowe prawidło mówiące, iż nawet dogasająca już gwiazda to bądź co bądź czerwony GIGANT. Tor musi być atutem dla Wilków, a nie Tarasienki Po zwycięstwie na trudnym ostrowskim terenie, akcje Cellfast Wilków znacznie wzrosły. Dziś wymienia się ich w gronie zespołów walczących o awans do play-off. Co więcej, jeszcze podczas majówki mogą oni zasiąść na fotelu lidera. Wystarczy, że wygrają spotkania zaplanowane na Święto Flagi i rocznicę podpisania trzeciomajowej konstytucji. Najpierw do Krosna przyjedzie osłabiona Abramczyk Polonia Bydgoszcz. W dalszym ciągu niezdolny do jazdy jest jej podstawowy zawodnik - Adrian Gała, którego w niedzielę będzie starał się zastąpić Jewgienij Sajdullin. Choć młodemu Rosjaninowi nie można odmówić talentu, to trudno spodziewać się po nim załatania dziury po tak solidnym seniorze. Spotkanie z podopiecznymi Lecha Kędziory będzie pierwszym w tym sezonie na stadionie Cellfast Wilków. Jeśli najlepsza żużlowa drużyna na Podkarpaciu chce liczyć się w walce o play-offy to musi udowodnić, że domowy tor jest atutem właśnie dla niej, a nie tylko Wadima Tarasienki - jej lidera z poprzedniego sezonu. Później będzie już tylko łatwiej, bo kolejny rywal to słabszy Orzeł Łódź. Słabi juniorzy nie będą rzucać się w oczy Krośnieńskich miłośników sportu pokrzepia fakt, iż na tle tych dwóch rywali nie będzie zbyt widoczny największy mankament Cellfast Wilków, a więc formacja młodzieżowa. Co prawda Lech Kędziora nie będzie już zmuszony desygnować do składu Huberta Gąsiora, jednak Mateusz Błażykowski i Nikodem Bartoch (podobnie zresztą jak Mateusz Dul czy Mateusz Sroka) nie należą - eufemizując - do najbardziej obiecujących juniorskich perełek eWinner 1. ligi. Niewykluczone, że Adam Skórnicki zdecyduje się dać szansę Aleksandrowi Grygolcowi - chłopakowi urodzonemu właśnie w Krośnie i dopiero niedawno zwolnionemu przez Skrzydlewskiego z łódzkiego odpowiednika "klubu Kokosa" Józefa Wojciechowskiego. Młody żużlowiec na cenzurowanym znalazł się próbując wymusić swój transfer do klubu z macierzystego miasta. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź