Krzysztof Cegielski to były żużlowiec, który zakończył karierę sportową po dramatycznej kontuzji kręgosłupa odniesionej na skutek wypadku w meczu ligi szwedzkiej. Po zawieszeniu kevlara na kołek, wychowanek Stali Gorzów nie odciął się jednak od czarnego sportu. Pełni funkcję menedżera Janusza Kołodzieja z Fogo Unii, regularnie współpracuje z telewizją jako ekspert stacji Canal+ oraz kieruje stowarzyszeniem "Metanol" - związkiem zawodowym żużlowców. Cieszy się jednym z największych autorytetów w żużlowym środowisku, a jego opinii i porad chętnie wysłuchują nie tylko zawodnicy, ale nawet działacze konsultujący z nim zmiany w regulaminie. Podczas ostatniej odsłony coponiedziałkowej audycji "Pięć Jeden" - transmitowanej na pasmach lubelskiego Radia Freee oraz za pośrednictwem kanału YouTube - Cegielski przez ponad godzinę opowiadał o czarnym sporcie. Jednym z wątków był rzecz jasna najgłośniejszy ostatnimi dniami temat w środowisku - ujawnione przez Interię skandaliczne zachowanie prezesa i sponsorów Stali Gorzów podczas obozu na Teneryfie. - Jest takie powiedzenie "nie ważne jak się mówi, ważne, że się mówi", ale jednak są pewne granice. To, że rozkładamy tę dyscyplinę na czynniki pierwsze jest mimo wszystko jak najbardziej na plus - ocenił były zawodnik. - Ja mam żonę z koszykówki i mam na co dzień porównanie. Zainteresowanie mediów tą dyscypliną jest tak małe, że zdarzają się rzeczy, które w żużlu nigdy by nie przeszły. Są sytuacje w których zawodniczka w ogóle nie wychodzi na parkiet i nikt nie pyta dlaczego, a my nawet w przypadku wyjazdu prezesa i sponsorów analizujemy każdą minutę ich pobytu. To świadczy o tym jak bardzo nasza dyscyplina odjechała do przodu - uważa Cegielski - Trochę paradoksalne, że to działo się akurat w klubie, którego trenerem jest Stanisław Chomski. Jak długo go znam, nawet na treningach najniższej rangi wyznawał zasadę, że w parku maszyn są: zawodnicy, trenerzy i mechanicy. Do wszystkich ciotek, tatusiów, sponsorów i innych podpowiadaczy krzyczał: "Zapraszam na trybunki, tam naprawdę lepiej widać". Cały ten wyjazd został zorganizowany więc wbrew jego zasadom - zauważa szef "Metanolu". - Nie zapominajmy że to był obóz przygotowawczy, bardzo ważny element treningów. Jak go znam, to trener Chomski nie był zwolennikiem wyjazdu sponsorów, kolegów, dzieci. To może tylko zaszkodzić atmosferze. Wiadomo teraz jest Teneryfa, ciepło, fajnie, ale za jakiś czas te same osoby będą zawodników rozliczać. Jedno dobre, że żużlowcy i trener są wyłączeni z tej sprawy. Wychodzi na to, że oni zachowywali się należycie i robili to po co tam przyjechali - zaznaczył. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź!