- Jutro czekają nas rewanżowe mecze: o trzecie miejsce między Moje Bermudy Stalą Gorzów i Fogo Unią Leszno oraz o złoto między Betard Spartą Wrocław i Motorem Lublin. Będą emocje? - W poszczególnych biegach być może, ale niespodzianek nie będzie. Medale zostały już dawno rozdane. W zasadzie już nawet po pierwszych meczach półfinałowych można było łatwo wskazać drużyny, które sięgną po złoto i po brąz. Absolutnie nie jestem zaskoczony tym jak wygląda sytuacja po pierwszych spotkaniach finałowych (Unia przegrała ze Stalą 41:49, a Motor zremisował z Betard Spartą 45:45 - przyp. red.). Wrocław stał się moim faworytem do wygrania ligi już po pierwszym półfinale z Unią. Od razu też mówiłem, że leszczynianie nie dadzą sobie rady nawet w meczach o brąz, bo ich tegoroczny bilans w spotkaniach z gorzowianami jest dla nich wyjątkowo niekorzystny (nie wygrali żadnego z trzech meczów - przyp. red.). Szansą dla Unii było wyeliminowanie w meczach ze Stalą błędów, które popełniali przez cały sezon, ale okazało się, że one jeszcze wręcz się nawarstwiły. - Przed sezonem stawiał pan zdecydowanie na piąte z rzędu złoto dla Fogo Unii Leszno. Kiedy stracił pan wiarę w mistrzów Polski? - Wątpliwości przyszły już pod koniec rundy zasadniczej. Ciągle jednak miałem nadzieję, że gdy ta drużyna zacznie myśleć i wyciągać wnioski, to jest w stanie obronić tytuł. Po pierwszym meczu półfinałowym z Betard Spartą przestałem się łudzić i stwierdziłem, że skończą na czwartej pozycji. - Kibice Fogo Unii sporo pretensji mają do kapitana - Piotra Pawlickiego. W tym sezonie jest dopiero 27. najskuteczniejszym zawodnikiem ligi ze średnią 1,684 pkt/bieg. Czy pana zdaniem nie marnuje trochę swego olbrzymiego talentu? - Tak, marnuje. W ostatnich latach to był zawodnik, który robił dla drużyny Unii w play offach najwięcej. Widzieliśmy jak jeździł zespołowo, jak myślał na torze. Byłem zachwycony tym jak spisywał się w najważniejszych meczach. Teraz jednak zarówno w rundzie zasadniczej, jak i w play offach pojechał słabo. To nawet nie był cień dawnego Pawlickiego. Nie wiem co jest tego przyczyną. Może sprzęt, może głowa? W trakcie sezonu były przebłyski, lepsze mecze, wyglądało na to, że ten sprzęt chce jechać, więc skłaniałbym się ku tej drugiej przyczynie. Nie zwalałbym jednak winy tylko na Pawlickiego. Zawiedli także inni. - Właśnie. Chciałem pana zapytać o Emila Sajfutdinowa. Jak się panu podoba jego pożegnanie z Fogo Unią Leszno? Czołowy zawodnik świata, lider zespołu, w play off jedzie ze średnią 1,23 pkt/bieg. - Nie podoba mi się. Chyba nikomu się nie podoba. Moim zdaniem słaba jazda Rosjanina ma jeszcze większy wpływ na niepowodzenia Unii w meczach o medale, niż postawa Pawlickiego. Jeżeli lider zespołu robi mniej punktów niż junior, to to jest katastrofa. Też nie wiem co jest tego przyczyną, czy sprzęt czy co innego. Skoro jednak nawet sami żużlowcy Unii mówią między wierszami o kiepskiej atmosferze w zespole, to coś musi być na rzeczy. Mam wrażenie, że ta drużyna jest już sobą trochę znużona. Moim zdaniem rotacje w składzie co sezon są niezbędne. Przyszedł Doyle i w zasadzie uratował leszczynian. Gdyby nie Australijczyk to Unia w tym sezonie walczyłaby z Falubazem i GKM-em o utrzymanie w PGE Ekstralidze. - Po sezonie rotacja w zespołu z Leszna będzie. Odchodzi Sajfutdinow, a jego miejsce zajmie naprawdopodobniej Francuz z Abramczyk Polonii Bydgoszcz, David Bellego. - (Westchnienie) Wolałbym nikogo nie zatrudniać, niż brać jakiegoś Bellego. W całym klubie z Leszna, licząc z rezerwami startującymi w Rawiczu, są młodzi polscy zawodnicy. Oni powinni dostać szansę. Jak to się mówi "wychowujemy żmije na własnej piersi", czyli wolimy stawiać na innych, niż dawać okazję do sprawdzenia swoim. Taki już chyba jest zwyczaj we wszystkich polskich klubach, że obcokrajowców wyżej cenimy, niż własnych chłopaków. Ja takiego ruchu bym nie zrobił. Czy Unia naprawdę upadła już tak nisko, żeby brać jakiegoś przeciętnego Francuza? W ostatnich latach jak ktoś przychodził do Unii, to był to najgłośniejszy transfer w Polsce, a teraz... Już lepiej wydać te pieniądze na młodzież. - Czy rozumiem, że jak mają być oszczędności to nie Bellego, a Szymon Szlauderbach. - Jest Szlauderbach, jest Damian Dróżdż, są juniorzy z Damianem Ratajczakiem na czele. W tego 16-latka trzeba inwestować, dawać mu więcej biegów w PGE Ekstralidze niż tylko trzy przypisane do młodzieżowca. Gdyby nawet nie było z tego wyniku, to kibicom łatwiej byłoby przeżyć porażkę drużyny z młodymi Polakami w składzie, niż z Bellego. - Wracając do jutrzejszych meczów. Gdyby miał pan na siłę szukać niespodzianki, to bardziej skłaniałby się pan do meczu we Wrocławiu czy w Gorzowie. - Nie będzie żadnych niespodzianek. Gdyby miał jednak zdarzyć się cud, to prędzej w Gorzowie. Tyle, że żużlowcom Unii musiałaby mocno pomóc natura i zmienić warunki torowe, bo sami już na pewno sobie nie pomogą. Motorowi Lublin zaś na Stadionie Olimpijskim nawet deszcz nic nie da. Nie mają żadnych szans. Widzimy jak jadą wrocławianie. To drużyna kompletna z niesamowitymi seniorami. Niech mi pan pokaże drugi taki zespół, w którym lider cyklu Grand Prix zawala finał całkowicie, a drużyna nie przegrywa. Spartanie przypominają Fogo Unię Leszno z poprzednich sezonów. Nawet jak ktoś pojedzie słabiej, to od razu zastępują go inni. W czwartek nie poszło Artiomowi Łagucie, ale od razu kapitalną robotę zrobili Gleb Czugunow i Daniel Bewley. Przepowiadam, że czeka nas dominacja Betard Sparty Wrocław przez parę najbliższych lat.