Doyle mieszka w Anglii i nie wyobraża sobie kariery bez startów w tamtejszej lidze. Kilka dni temu doświadczony zawodnik został jednak brutalnie sprowadzony na ziemię. Występy w SGB Premiership odpuścił sobie jego zespół - Swindon Robins. Australijczyk po to, by rywalizować na Wyspach zrezygnował z ważnej umowy w Szwecji. Stało się tak, ponieważ nasi działacze ograniczyli żużlowcom starty w rozgrywkach zagranicznych. Doyle z racji kontraktu w PGE Ekstralidze musiał wybrać więc jedną ligę i postawił na Wielką Brytanię. Decyzja o wycofaniu się Swindon Robins zszokowała całe środowisko nie tylko w Anglii, ale i na całym świecie. Mistrz świata z 2017 roku jeszcze nie może oswoić się z tym faktem. To właśnie on jest jednym z najbardziej poszkodowanych żużlowców. - Przykro mi, że w sezonie 2021 nie wystartuję w Wielkiej Brytanii. Klub już kilka dni temu poinformował mnie o tej smutnej wiadomości. Współczuję także moim kolegom, którzy poza mną mieli reprezentować barwy naszej drużyny - napisał Doyle w mediach społecznościowych. Doświadczony zawodnik nie zamierzał siedzieć z założonymi rękami i ekspresowo rozpoczął poszukiwania nowego miejsca dla siebie. Zakończyły się one sukcesem. Doyle ostatecznie podpisał kontrakt z Dackarną Malilla. Oznacza to, że kibice w Anglii nie ujrzą go na torze w 2021 roku. - Jestem bardzo szczęśliwy z faktu otrzymania szansy jazdy w tym zespole. Miałem przyjemność reprezentowania tych barw w przeszłości i już nie mogę doczekać się nadchodzącej współpracy - powiedział, cytowany przez oficjalną stronę klubu. Były mistrz świata może w końcu odetchnąć z ulgą i zająć się spokojnymi przygotowaniami do nadchodzącego sezonu. Przypomnijmy, że w Polsce przywdzieje on barwy Fogo Unii Leszno, z którą chce sięgnąć po złoty medal drużynowych mistrzostw kraju. Niewątpliwie podobny sukces marzy mu się z jego szwedzkim klubem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!