Sędzia Paweł Słupski to jeden z najbardziej doświadczonych i najlepszych sędziów w PGE Ekstralidze. W niedzielę nie miał jednak najlepszego dnia. Pomylił się trzy razy w ocenie wydarzeń torowych i wszystkie te pomyłki były na niekorzyść gospodarzy. Lindgrenowi wolno wszystko Do pierwszej doszło już w 3. wyścigu. Pod taśmą ruszał się żużlowiec Włókniarza, Fredrik Lindgren i słusznie został ukarany ostrzeżeniem za utrudnianie startu. W powtórce Szwed jednak popełnił ten sam błąd, co powinno skutkować jego wykluczeniem. Sędzia Słupski jednak wyścigu po starcie nie przerwał i pozwolił Lindgrenowi odnieść biegowe zwycięstwo. Co więcej, nie zauważył też po drodze faulu żużlowca gości popełnionego na dystansie na Mateuszu Tonderze. Na pierwszym łuku ostatniego okrążenia, na skutek ataku walczącego o drugie miejsce Szweda, młody zawodnik Falubazu spadł na ostatnie miejsce. - Ciągle powtarzam, że zawodnik nie musi upaść by doszło do wykluczenia. Żużlowiec w kasku żółtym powinien być wykluczony, bo wyraźnie utrudnił jazdę rywalowi - skomentował wydarzenie Leszek Demski, szef polskich sędziów żużlowych w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie nSport+. Trzeci błąd arbitrowi przytrafił się w 7. biegu. Znów na starcie czołgał się Lindgren, co powinno skutkować jego wykluczeniem, ale reakcji sędziego na zachowanie Szweda nie było. - Śmiało można powiedzieć, że sędzia swoimi decyzjami wypaczył wynik spotkania - stwierdził w tym samym programie, ekspert telewizyjny i wciąż czynny żużlowiec, Mirosław Jabłoński. Miliony do stracenia - Na pewno jesteśmy ogromnie zawiedzeni wynikiem spotkania i postawą sędziego. Czasu już jednak nie cofniemy. Sędziego Słupskiego wciąż uważam za jednego z najlepszych na świecie. Za błędy, które popełnił, został odsunięty od prowadzenia meczów w najbliższej kolejce, ale nas mogą one kosztować znacznie droższej. Cóż. Wyszło jak wyszło. Wyniku meczu nikt nam już niestety nie zmieni - przyznał mocno rozczarowany trener zielonogórzan, Piotr Żyto. W tym roku z PGE Ekstraligi nikt nie chce spaść, bo od przyszłego roku wchodzi w życie nowy kontrakt telewizyjny na lata 2022-25, na mocy którego każdy klub w elicie będzie otrzymywał z tego tytułu ok. 6 milionów złotych. Tymczasem w eWinner 1.LŻ z tytułu praw telewizyjnych kluby mogą liczyć maksymalnie na ledwie 0,25 mln złotych. To może sprawić, że szybko między oboma ligami stworzy się finansowa przepaść i trudno będzie komukolwiek do elity powrócić. Spisek przeciwko Falubazowi? Jeszcze przed meczem w środowisku żużlowym można było usłyszeć plotkę, że przeciwko Falubazowi zawiązała się "spółdzielnia", która może sprawić, że to zielonogórzanie pożegnają się z ligą, kosztem ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz. Błędy sędziowskie i postawa komisarza toru Arkadiusza Kalwasińskiego jeszcze ją spotęgowały. W sobotę zielonogórski tor wyglądał bowiem idealnie, przygotowany był do walki, a w niedzielę rano komisarz uznał, że w ogóle nie nadaje się do jazdy i przygotowanie nawierzchni do meczu odbywało się już ściśle pod jego nadzorem. - Nie chcę wierzyć w żadne teorie spiskowe. Mam nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się na torze, w sportowej rywalizacji - uciął temat trener Żyto. - Tak naprawdę przecież, niezależnie od błędów sędziowskich, sami mogliśmy wszystko rozstrzygnąć, gdyby nie nieporozumienie Patryka Dudka z Piotrem Protasiewiczem w ostatnim biegu - dodał. Przed ostatnim wyścigiem Marwis.pl Falubaz prowadził 43:41. Ze startu zielonogórzanie wyjechali najlepiej, ale na wyjściu z pierwszego łuku Dudek odjechał od krawężnika i na dodatek wjechał w tor jazdy Piotra Protasiewicza i w efekcie obaj żużlowcy gospodarzy spadli na ostatnie pozycje. Wygrana 5:1 duetu Leon Madsen - Kacper Woryna sprawiła, że punkty pojechały do Częstochowy. Muszą patrzeć na innych Dla zielonogórzan, zajmujących wciąż 7. miejsce w tabeli, może to mieć bardzo brzemienne skutki. W czterech ostatnich kolejkach będzie im bowiem niezwykle trudno sięgnąć po jakiekolwiek punkty. Na własnym torze pozostał im bowiem do rozegrania tylko mecz z mistrzami Polski - Fogo Unią Leszno, a do tego trzy ekstremalnie trudne wyjazdy do: Lublina, Gorzowa i Wrocławia. Goniącemu Falubaz ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-owi w tej sytuacji - by uratować miejsce w PGE Ekstralidze - wystarczy wygrać w niedzielę z eWinner Apatorem Toruń, a potem zremisować u siebie w ostatniej kolejce z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. - Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy trochę skazani na to co zrobią rywale, bo czekają nas cztery naprawdę ciężkie mecze. Nie pokuszę się o wskazanie, w którym z nich moglibyśmy mieć największe szanse na punkty. U siebie mamy Leszno, które niesamowicie się napędza. Do tego trzy wyjazdy. Na pewno w każdym spotkaniu będziemy dawać z siebie wszystko i walczyć. Nic innego nam nie pozostało - zapewnił trener Piotr Żyto. Arkadiusz Adamczyk