Co mówi Dominik Kubera? Jak ktoś tylko wpuścił informacje jednym, a wypuścił drugim uchem, to pewnie nawet nie zauważył, jak wychowany przez Fogo Unię Leszno zawodnik potraktował ten klub. Ciekawy jest zwłaszcza wątek o tym, co skłoniło go do przenosin. Mówi więc Dominik, że w Lublinie jest super drużyna, którą stworzy z kolegami, że super są też aspiracje i chęć rozwoju, bo jego zdaniem Motor rozwija się, jak żaden inny klub w Polsce. Do tego dochodzą niesamowici kibice i znane na cały świat podnośniki. No i fajnie. Kubera wypowiadając wszystkie te słowa, kupił sobie fanów Motoru, który powiedział jeszcze: zawsze pytano mnie w Lublinie, kiedy przyjdę, no i jestem. Gorzej, że w Unii oglądali i przecierali oczy ze zdumienia. Bo jak to, że w Motorze wszystko super, że aspiracje, że rozwój. A to w Lesznie tego nie ma? Przecież Byki są najbardziej utytułowanym zespołem ostatniej dekady. Pięć tytułów, w tym cztery z rzędu (to jest dopiero super drużyna), marzenia o kolejnym (super aspiracje), a zakochanych w klubie kibiców też przecież nie brakuje. Motor mierząc się z Unią, musiałby schować się w ciemnym kącie, bo dwa ostatnie sezony, to dwa szóste miejsca. A tytułu mistrzowskiego nie ma nie tylko w ostatniej dekadzie, ale i w żadnej innej. Nie wypominam, a jedynie zwracam uwagę, że coś ten dobór słów był w przypadku Kubery mocno nietrafiony. Do zawodnika Dominika mam stosunek sentymentalny. Kiedy byłem na finale PGE Ekstraligi w 2015 w Lesznie, to Kubera wtedy zaskoczył dwoma trójkami. To był początek udanej kariery juniorskiej. W sumie fajnie się przez te lata rozwinął. I wielka szkoda, że z Unią rozstał się w tak kiepskim stylu. Wiem, że ci sponsorzy i działacze, którzy obejrzeli wideo, zwyczajnie zdębieli. I ja się im nie dziwię, bo czy można sobie wyobrazić klub, który jest bardziej super niż Unia. W ostatniej dekadzie z pewnością nie. Nawet z argumentem Kubery o chęci rozwoju w Motorze można polemizować. Nie wątpię w rozwój finansowy, ale co do sportowego, to poczekajmy. Jednak to Unia szkoli zawodników na potęgę, z jej wychowanków jeżdżących w innych zespołach można by stworzyć dobrą drużynę, a jakoś nie przypominam sobie, żeby Motor wypuścił w ostatnich latach jakąś perełkę. To jednak Unia ma sztab trenerski (Piotr Baron, Roman Jankowski), który wie, czego potrzebuje zawodnik, by podnosić poprzeczkę. Świadczą o tym wyniki. Nie tylko Kubery, ale i Bartosza Smektały czy Jaimona Lidseya. To ostatnio, bo przed nimi byli inni. Oczywiście, życzę Kuberze, żeby przenosiny do Motoru okazały się strzałem w dziesiątkę, ale też zalecam, by następnym razem bardziej ważył słowa. Domyślam się, że jest na Unię zły, ale jak kiedyś usiądzie i pomyśli, co dała mu jazda w Lesznie, to pewnie więcej zapisze po stronie plusów. Poza tym może się okazać, że kiedyś będzie chciał wrócić. Głupio mu będzie, jak ktoś zapyta o ten filmik. Bo jednak można powiedzieć coś miłego o nowym pracodawcy, nie robiąc przykrości poprzedniemu. Tak na marginesie, to cała ta sytuacja pokazuje, jak marnie wygląda żużlowe środowisko zawodnicze, gdy idzie o stronę medialną. Brakuje specjalistów, którzy podpowiedzieliby co i jak zrobić, by nie wypaść głupio. Większość żużlowców nie dojrzała jednak do tego, by zabrać się z PR. Mam jednak nadzieję, ze Kubera, zamiast obrazić się na mnie za słowa krytyki, wyciągnie wnioski z tej lekcji i już drugi raz nie popełni tego samego błędu. Bo teraz ludzie, którzy przez lata mu płacili, czują się tak, jakby ktoś dał im w twarz. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!