Gdzie się podziali liderzy? Chyba nawet najwięksi kibice Vastervik Speedway nie spodziewali się tego, że ich ulubieńcy rozgromią trzecią siłę Bauhaus-Ligan aż osiemnastoma punktami. Goście na prowadzeniu znajdowali się tylko raz - po pierwszym wyścigu wieczoru. Co gorsza, tylko dwukrotnie sięgali po zwycięstwo biegowe. Różnica klas była więc ogromna. Trener przyjezdnych przyczynę porażki powinien upatrywać głównie w postawie liderów. Żaden z podopiecznych Andersa Frojda nie zanotował dwucyfrowego dorobku punktowego. Szczególnie więcej spodziewano się po Rohanie Tungate’cie. Australijczyk ewidentnie nie przypominał siebie z wcześniejszych pojedynków i mecz ukończył z tragicznym dorobkiem trzech "oczek". Więcej dołożyć mógł także Robert Lambert. Brytyjczyk co prawda obiecująco zaczął spotkanie, ale im dalej w las, tym zwyczajnie radził sobie coraz gorzej. Zupełne inne nastroje panowały wśród gospodarzy. Tam rządził i dzielił Wiktor Kułakow. Rosjanin otarł się o komplet punktów i momentami przypominał zawodnika z innej ligi. Kapitalne zawody odjechał również jego rodak - Wadim Tarasienko. Na pochwałę zasługuje także Mads Hansen. Duńczyk sprawiał fenomenalne wrażenie przede wszystkim na początku zmagań, kiedy to z dziecinną łatwością ogrywał dużo bardziej utytułowanych rywali. Kasprzak wciąż pod formą Wtorkowy pojedynek z niepokojem musieli oglądać fani ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-u. Kolejny fatalny występ w tym sezonie zaliczył Krzysztof Kasprzak. Polak spisał się wręcz tragicznie i z rywali pokonał tylko zupełnie nieznanych w naszym kraju Noela Wahlqvista i Antona Karlssona. To rzecz jasna fatalne informacje dla kibiców z Grudziądza, którzy są świadomi tego, że postawa aktualnego uczestnika cyklu Grand Prix może okazać się kluczowa w kontekście ewentualnego pokonania Eltrox Włókniarza i utrzymania się w PGE Ekstralidze. Włodarzom i sztabowi szkoleniowemu pozostało już chyba tylko liczenie na cud w postaci niespodziewanego przełamania 37-latka. VASTERVIK 54: Wiktor Kułakow 13+1, Bartosz Smektała 8+1, Fredrik Lindgren 8, Mads Hansen 9+2, Wadim Tarasienko 12, Anton Karlsson 1, Noel Wahlqvist 3+1 LEJONEN 36: Rohan Tungate 3, Jakub Miśkowiak 9, Robert Lambert 8, Oliver Berntzon 6+2, Krzysztof Kasprzak 3+1, Linus Ekloef 4, Casper Henriksson 3 Kibice z Motali palą się ze wstydu Świadkami jeszcze większego pogromu byli widzowie zgromadzeni na obiekcie w Eskilstunie. Miejscowa Smederna dosłownie przejechała się po Piraternie i triumfowała różnicą 60:30. U gospodarzy tak naprawdę każdy z zawodników poza Joelem Klingiem odjechał świetny mecz. Wielkie słowa uznania należą się Pontusowi Aspgrenowi. Szwed w najlepszym możliwym stylu przełamał się po wczorajszym fatalnym spotkaniu w Krośnie i we wtorek zebrał z toru aż 13 punktów z bonusem. U gości nędza i rozpacz. Fani pretensji nie mogą mieć chyba jedynie do Tomasa Jonassona, Jakuba Jamroga oraz Oskara Fajfera. Dwucyfrówka była w ich przypadku o krok, jednak każdemu z nich troszkę do niej zabrakło. Nie zmienia to faktu, że kibice z Motali palą się w tym momencie ze wstydu. Ich ukochana drużyna okupuje ostatnie miejsce w tabeli i ma na koncie zaledwie jedno "oczko". SMEDERNA 60: Michael Jepsen Jensen 9+1, Krzysztof Buczkowski 8+2, Andrzej Lebiediew 11+2, Kacper Woryna 12, Pontus Aspgren 13+1, Johannes Stark 7+2, Joel Kling 0 PIRATERNA 30: Jakub Jamróg 8, Jonas Seifert-Salk 5+2, Tomas Jonasson 9, Alexander Woentin 0, Oskar Fajfer 8, Rasmus Broberg 0 Niestety ze względu na opady deszczu nie doszło do skutku starcie pomiędzy Indianerną Kumla a Vetlandą Speedway. Obie ekipy spotkają się ze sobą w późniejszym terminie.