Pontus Aspgren, szwedzkie objawienie sezonu 2021, w rozmowie z klubową stroną ROW-u Rybnik, opowiada o tym, jaką udręką była jazda na motocyklu pożyczonym od Siergieja Łogaczowa. Aspgren mówi, że ten mecz był dla niego koszmarem 30-letni żużlowiec w ogóle miał nie jechać w meczu z Cellfast Wilkami, bo nie było szans na to, żeby przyjechał do Polski ze swoim sprzętem. Gdy okazało się, że Siergiej Łogaczow jest zakażony koronawirusem, rybnicki klub namówił Aspgrena na podróż do Polski i starty na sprzęcie Rosjanina. Aspgren mówi, że spotkanie okazało się dla niego koszmarem. Zdobył 2 punkty na juniorach, z czego 1 na młodzieżowcu z Rybnika. Żużlowiec mówi otwarcie, że już nigdy nie zaryzykuje jazdy w takim meczu na pożyczonym sprzęcie. Szwed wylicza, dlaczego motocykle Łogaczowa mu nie pasowały - On ma zupełnie inne silniki i konfiguracje niż te, do których jestem przyzwyczajony - opowiada Aspgren dla strony ROW-u. - Ma inną ramę, kierownicę i siedzisko. Na dokładkę w motocyklu, który wybrałem do ścigania, nie działał silnik - przyznaje zawodnik. Szwed przywiózł ze sobą kierownicę i siedzenie, wymienił też w motocyklu Łogaczowa gaźnik i zapłon, ale na niewiele się to zdało. Raz zdefektował, raz upadł, do domu wracał niepocieszony. Zawodnik zdradził, że marzy o PGE Ekstralidze, ale w przyszłym roku chciałby zaliczyć pełny sezon w eWinner 1. Lidze. Ocenił też, że ROW, choć Arged Malesa Ostrów jest mocna na papierze, ma duże szanse na awans do finału play-off i wygranie ligi. - Nasi zawodnicy lubią tor w Ostrowie. Nie mamy też żadnych kłopotów. To, że przegraliśmy w Krośnie, niczego nie oznacza, bo to mocny rywal - kwituje Aspgren.