27 kwietnia z Grudziądza napłynęła fatalna wiadomość - na torze przy Hallera 4 fatalny w skutkach upadek zanotował Andriej Karpow. Drugoligowa drużyna 7R Stolaro Stal Rzeszów skorzystała z gościnności ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u, ale Ukrainiec miał wielkiego pecha - zaliczył groźny upadek i z pełnym impetem uderzył w bandę. Natychmiast trafił na stół operacyjny, pojawiły się nawet doniesienia, że walczy o życie. Duża strata dla rzeszowian Ostatecznie skończyło się na złamaniu dziewięciu żeber, pęknięte było płuco. Karpow stracił cały sezon 2021. Michał Widera nie mógł wystawić swojego podopiecznego do składu w żadnym spotkaniu. Siła rażenia ekipy z Podkarpacia z pewnością byłaby większa, bo 34-latek miał być jednym z liderów. Rok wcześniej przecież awansował z Wilkami Krosno do eWinner 1. Ligi, a zmagania na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce zakończył ze średnią 2,340 (5. wynik w lidze). Niektórzy mogli mieć wątpliwości, czy Ukrainiec postanowi podjąć rękawicę i czy wróci na tor. Ostateczna decyzja oczywiście jeszcze nie zapadła, ale żużlowiec nie zamierza wywieszać białej flagi. Jest znany z twardego charakteru i ambicji, dlatego się nie poddaje. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w czwartek odbył "delikatny" trening na Ukrainie. Z biegiem czasu będzie robił coraz większe kroki, co może zaowocować kontraktem na sezon 2022. Do listopadowego okna transferowego jest jeszcze kilka tygodni, więc żużlowiec na czas do namysłu.