A CO TO NAZWA? O meczach Stali z Falubazem mówi się Derby Ziemi Lubuskiej. Jednak to błąd. Gorzów należał kiedyś do Wielkopolski, a Zielona Góra do Dolnego Śląska. BIG CYC. Zespół wystąpił na jednej z prezentacji Falubazu przed sezonem. To na tej imprezie lider kapeli śpiewał "Władek to świnia". Nikt tego głośno nie powiedział, ale wiadomo, że chodziło o prezesa Stali Władysława Komarnickiego. To jedna z barwniejszych postaci, gdy idzie o derby, ale o tym później. CYRK W CIENIU TRAGEDII. Kto nie pamięta derbów 2012 z Gorzowa, kiedy na stadion dotarła wiadomość o śmierci Lee Richardsona po wypadku we Wrocławiu. Komentatorzy zamilkli. Falubaz, dopóki szło, jechał i nie chciał przestać. Gdy przestało iść, nagle zmienił front. To wtedy ówczesny prezes zielonogórzan Robert Dowhan mówił do kamer: cała Polska mi tu napierXXXX sms-ami. To wtedy Stal opuścili dwaj wiceprezesi. Poczuli się urażeni słowami krytyki prezesa Komarnickiego. Oni od początku nie chcieli jechać. DZIK W CHLEBIE. Ta potrawa wjeżdżała na stół w Zielonej Górze przy okazji derbowych spotkań w latach świetności Falubazu. Nawet goście ze Stali wspominają dzika z tęsknotą. FACEBOOK. To właśnie tam były już rzecznik prasowy Falubazu Marcin Grygier pożalił się swego czasu na złe potraktowanie kibiców z Zielonej Górze. W ich sektorze w Gorzowie miano sprzedawać ciepłą colę i czerstwe bułki. W Stali mówiono, że był upał, dlatego cola była, jak była. GOLLOB TOMASZ zaliczył swego czasu fatalny występ w debrach w Zielonej Górze. Po tamtym meczu prezes Komarmicki spytany przez dziennikarza o zawodnika odparł: a kto to jest Gollob? Innym razem bronił z kolei zawodnika komentując zainteresowanie Falubazu jego osobą słowami: Gollob wolałby jeździć na Ukrainie, niż w Zielonej Górze. HISTORIA. Sekcja motocyklowa w Zielonej Górze została założona w 1946 roku, klub w rozgrywkach ligowych pojawił się w 1957 roku, a pod nazwą Falubaz drużyna jeździ od 1973 roku. Z kolei Stal od początku, od 1947 roku, funkcjonuje pod tą nazwą. Falubaz ma siedem tytułów DMP, Stal ma ich dziewięć. INFORMACJE STATYSTYCZNE. Falubaz ze Stalą dotąd spotykał się 100 razy. 55 razy wygrała Stal, 39 Falubaz, odnotowano 6 remisów. W małych punktach mamy 4642:4175 dla Stali/ JANCARZ EDWARD. Z legendarnym zawodnikiem Stali jest związana przykra historia. W 2012 roku kibice Falubazu wyciągnęli w Gorzowie transparent: "W lewej ręce flaszka, w prawej nóż. Katarzyna Jancarz. Edka nie ma już". Słowa nawiązały do tragicznej historii zawodnika, który zmarł po tym, jak został ugodzony nożem przez żonę. Po tamtej akcji kibice Falubazu mają zakaz wnoszenia czegoś więcej niż szaliki. KOSZMAR MECENASA. Jerzy Synowiec, wieloletni działacz Stali, swój pierwszy derbowy mecz w roli kibica zapamiętał bardzo dobrze. Z nowej skórzanej kurtki, którą wtedy kupił, został blezerek, bo rękawy ktoś mu obciął. Przebito mu też dwie opony w aucie. To były lata 70-te. LEŻ, NIE WSTAWAJ. To był derbowy mecz w Gorzowie w 2014 roku. Goście nie chcieli jechać, bo tor był kiepski. Kiedy w drugim biegu przewrócił się Adam Strzelec, szybko przybiegli do niego kierownik drużyny z lekarzem. - Leż, nie wstawaj - usłyszał zawodnik, a kierownik z lekarzem tłumaczyli oburzonym gospodarzom, że muszą zbadać chłopaka od stóp do głów, bo mógł doznać wstrząsu. Badali go tak długo, aż zaczął padać deszcz i mecz odwołano. ŁASKA KIBICA na pstrym koniu jeździ. Przekonali się o tym Piotr Świst i Grzegorz Walasek. Pierwszy, wychowanek Stali, po przenosinach do Zielonej Góry przyznał, że czuje się, jak stuprocentowy Falubaz. Nie był potem mile widziany w Gorzowie. Z kolei Walasek, człowiek Falubazu, trafił kiedyś do Stali i w pierwszym meczu podrygiwał w rytm przyśpiewki: kto nie skacze, ten Falubaz. Wielu kibiców do dziś mu to pamięta. MIEJSKA LEGENDA. Kiedyś w Zielonej Górze mówiono, że ten, kto urodził się w tym mieście nienawiść do Stali i Gorzowa wyssał z mlekiem matki. W ostatnich latach częściej jednak mówi się o tym, że Falubaz czy Stal mogą przegrać wszystko, ale derby muszą wygrać, bo wtedy kibic zapomni i wybaczy wszystkie inne wpadki. NOC NA DRZEWIE spędzili przed derbowym meczem w Zielonej Górze trzej działacze Stali Gorzów. To był 2009 rok. Panowie, w tym gronie byli dwaj wiceprezesi, weszli na wysoką sosnę i stamtąd obserwowali prace torowe na Falubazie. Wrócili do Gorzowa, mówiąc: wiemy wszystko. Stal przegrała wtedy 27:63. ODWET. Falubaz w ramach rewanżu wymyślił inną akcję szpiegowską. Pracownicy klubu przebrali się za przedstawicieli koncernu energetycznego, wsiedli do obklejonego reklamami auta i pojechali na stadion Stali, by zrobić zwiad przed meczem. Wszystko sfilmowali, mieli sporo materiału do analizy. PROCES. Derbowe mecze, to były często, gęsto wojenki działaczy. Największe toczyli panowie Dowhan i Komarnicki. Jedna z takich słownych potyczek zakończyła się w sądzie. Komarnicki oskarżył Dowhana o kierowanie policyjną akcją na stadionie w Zielonej Górze (sugerował, ze miejscowi kibice przebrali się za stróżów prawa, a znalezione w sektorze kibiców Stali bomby domowej produkcji z napisem: jeXXX Falubaz, to prowokacja. Dowhan pozwał Komarnickiego. Skończyło się ugodą i wspólnym obiadem. Komarnicki zamówił stek ze strusia, Dowhan rybę. Po obiedzie stosunki panów znowu były napięte. RYTUAŁ. Komarnicki po wygranych meczach, czy wielkich triumfach odpalał cygaro. Dowhan śmiał się, kiedy Komarnicki palił je w trakcie rundy honorowej po mistrzowskiej fecie, kiedy to cała drużyna Stali siedziała na czołgu. Komarnicki odparował, że wspiera przemysł tytoniowy. To była szpileczka wbita Dowhanowi, który m.in. sprzedaje wyroby tytoniowe. SPAŁOWANY DZIAŁACZ. Po meczu w Zielonej Górze przyszedł do działaczy Stali pewien człowiek. Poskarżył się, że po wyjściu ze stadionu Falubazu został spałowany. To był Cezary Korniejczuk, późniejszy wieloletni wiceprezes Stali, człowiek od finansów. Po tamtej jego wizycie w klubie ustalono, że jest księgowym, że zna się na liczeniu kasy, więc zaproponowano mu miejsce w zarządzie. Zgodził się. TORBA PIENIĘDZY, którą miał ze sobą kierownik drużyny Falubazu Jacek Frątczak w Gorzowie w 2015 roku przeszła do legendy. Wtedy Darcy Ward spóźnił się na samolot, a menadżer, chcąc mu dać szansę występu, złożył protest na gaźnik. Kupił 15 minut. Tyle potrzebował Ward, żeby dojechać na stadion i przygotować się do pierwszego biegu. Frątczak, chcą wydłużyć procedurę, płacił dwudziestkami. Przy przeliczaniu celowo się pomylił, żeby zyskać cenne sekundy. Ward zdążył, zrobił 20 punktów na 21 możliwych. WIELKA KASA. Derbowi rywale często przepychają się w mediach, ale żyć bez siebie nie mogą i dobrze na sobie zarabiają. Zyski z meczu z sąsiadem zza miedzy sięgają nawet 800 tysięcy złotych. Nic dziwnego, że kiedy Falubazowi groził spadek, to Stal modliła się, żeby nic złego się nie stało. I na odwrót. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź