Drużyna z Gniezna już od kilku dobrych lat znajduje się w czołówce pierwszoligowych rozgrywek. Działacze oraz zawodnicy nakręceni pozytywnymi wynikami coraz śmielej spoglądają w kierunku PGE Ekstraligi. Drugie miejsce na koniec sezonu 2020 utwierdza ich w przekonaniu, że elita wcale nie jest tak daleko, jak początkowo może się wydawać. Listopadowe okienko nie poszło jednak po myśli Aforti Startu. Zespół nieco stracił na wartości, ponieważ na odejście zdecydowali się Oliver Berntzon i wychowanek - Adrian Gała. Nawet wzmocnienie Mirosławem Jabłońskim i Peterem Kildemandem może okazać się niewystarczające. Za drużyną pierwsze treningi przed nadchodzącą inauguracją eWinner 1. Ligi. W pierwszej stolicy Polski pojawił się między innymi Timo Lahti. Reprezentant Finlandii po kilku godzinach spędzonych na torze wygłosił odważną tezę. - Jestem dobrze przygotowany do sezonu, mam nowe maszyny, tych samych ludzi w parkingu, więc musimy tylko wszystko dopieścić i jedziemy po Ekstraligę dla Gniezna. Wierzę, że to będzie dobry dla nas sezon i powalczymy o coś dużego - oznajmił cytowany przez portal sportowegniezno.pl. Po kontuzji nie ma już śladu Pod koniec ubiegłego sezonu 28-latek zmagał się z kontuzją dłoni, która wykluczyła go z kilku spotkań. Jak więc teraz, na kilka dni przed startem rozgrywek wygląda jego sytuacja? - Z ręką jest wszystko super. Zdecydowaliśmy się na zabieg jeszcze pod koniec sezonu, więc było dużo czasu na rehabilitację i rekonwalescencję. Mogę zapewnić, że moja ręka jest "jak nowa" - zakończył. Z Timo Lahtim w odpowiedniej dyspozycji gnieźnianie mogą namieszać w stawce. W klubie pozostał między innymi Frederik Jakobsen, o którego biło się mnóstwo drużyn z PGE Ekstraligi. Gdy wszystko pójdzie po myśli trenera i zawodników, realna stanie się walka o pierwszą czwórkę. Sami żużlowcy potwierdzają w rozmowach, że nie jest to marzenie ściętej głowy. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź