W każdej dyscyplinie sportu mile widziane są sensacje. Niespodziewane rozstrzygnięcia sprawiają, że kibice zawsze mogą spodziewać się emocji, a żaden sportowiec nigdy nie stoi na straconej pozycji. Przytoczmy dziś historię Adama Skórnickiego, sensacyjnego Indywidualnego Mistrza Polski z 2008 roku. Obecny trener Orła Łódź wtedy jako pierwszoligowiec poskromił faworytów i wywalczył sobie miejsce na najwyższym stopniu podium. Pierwszoligowiec też może Adam Skórnicki nie był postacią anonimową. Kibice kojarzyli go przede wszystkim z Unią Leszno, której jest wychowankiem i spędził w niej pierwsze lata swojej żużlowej kariery. Następnie ścigał się w klubach z Częstochowy, Rawicza i Gniezna. W 2004 roku przyszedł moment na powrót do domu, czyli do Unii. Ale tylko na dwa lata, bo po raz kolejny postanowił zmienić barwy i trafił bezpośrednio z Ekstraligi do... drugoligowego PSŻ-u Poznań (klub dopiero powstawał). Wywalczył z zespołem ze stolicy Wielkopolski awans do wyższej klasy rozgrywkowej, gdzie również zdobywał ważne punkty. Na finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w 2008 roku jechał pokazać się z jak najlepszej strony przed leszczyńską publicznością, ale faworytów upatrywano gdzie indziej. Skórnicki niespodziewanie triumfował z kompletem 15 punktów, a w pokonanym polu pozostawił takie tuzy żużla jak Tomasz Gollob i Jarosław Hampel. Ostatecznie - obok sensacyjnego zwycięzcy - na podium stanęli Hampel (13 "oczek") oraz Grzegorz Walasek (12). Wszyscy jednak szczerze pogratulowali mu wygranej, część zawodników podrzucała go do góry. O takiej chwili marzył od początku kariery. Pierwszoligowiec potrafił poskromić faworytów. 9 sierpnia 2008 roku - tej daty Skórnicki nigdy nie zapomni. Sensacyjnych zwycięzców było więcej Jednodniowe turnieje wyłoniły jeszcze kilku innych sensacyjnych zwycięzców. Za idealny przykład weźmy sukces Dawida Kujawy, który w Peterborough został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów (2001 rok). Nikt o zdrowych zmysłach nie powstawiłby nawet 10 złotych na wygraną Martina Smolinskiego w turnieju Grand Prix. Niemiecki żużlowiec okazał się najlepszy na inaugurację sezonu 2014 w nowozelandzkim Auckland. Następne rundy oczywiście były dla niego mniej udane i zakończył cykl na dwunastej pozycji. Jak już jesteśmy przy turniejach Grand Prix, to przypomnijmy niespodziewane zwycięstwo Martina Dugarda w Coventry w 2000 roku. Wystartował wtedy z "dziką kartą". Na naszym krajowym podwórku sensacyjnie złoto w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski zgarnął Artur Bogińczuk (2002 rok). Szerokim echem odbił się triumf Szymona Woźniaka w Indywidualnych Mistrzostwach Polski (2017). Przykładów można podawać bez liku. Sukces nie uskrzydlił Skórnickiego Czasami bywa tak, że sportowcy po odniesieniu największego sukcesu w karierze nabierają wiatru w żagle i robią krok do przodu. Nagły sukces w IMP nie uskrzydlił jednak Skórnickiego, który po leszczyńskim finale mógł przebierać w ofertach. Zdecydował się na ambitne wyzwanie, bo zasilił beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej - Lotos Wybrzeże Gdańsk, lecz zawiódł na całej linii i zespół znad morza spadł do I ligi. Szczególnie beznadziejnie spisał się w dwumeczu barażowym o utrzymanie przeciwko Atlasowi Wrocław. Spadek był głównie jego "zasługą". Po roku startów nad morzem, wrócił do Poznania. Później ścigał się jeszcze w klubach z Leszna, Gniezna, Ostrowa i Rawicza. W najbliższą sobotę Skórnicki ponownie zawita do Gdańska. Oczywiście już jako szkoleniowiec. Jego Orzeł Łódź zmierzy się z miejscowym Zdunek Wybrzeżem o godzinie 18:30. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź