Dariusz Ostafiński, Interia: Jest pan człowiekiem żużla, ale i też biznesmenem, którego chciałbym zapytać, czy podpisane w listopadowym oknie milionowe kontrakty zostaną zrealizowane. Prezes honorowy Stali Gorzów Władysław Komarnicki ma wątpliwości. Adam Krużyński, członek rady nadzorczej eWinner Apatora, sponsor żużla: - Mam nadzieję, że kluby działały w sposób rozsądny, że nie przeceniły swoich możliwości. Każdy powinien szacować ryzyko, bo sytuacja z pozyskiwaniem sponsorów jest inna niż dwa, trzy sezony temu. Wtedy było prościej i łatwiej, bo gospodarka wyglądała dobrze, bo dostęp do publicznych pieniędzy był łatwiejszy, bo nie było ryzyka spowolnienia gospodarczego, bo w klubowych budżetach nie trzeba było zakładać mniejszego wpływu z dnia meczu, co teraz się dzieje, a jest związane z sytuacją pandemiczną. Wszystko to rozumiem, ale wciąż nie odpowiedział pan, czy to się w żużlu uda? - Będzie ciężko, bo stawki były faktycznie irracjonalnie. Wydawało się, że powinna nastąpić stabilizacja rynku po majowych cięciach, a tymczasem kontrakty poszły w górę. Nie zdziwię się, jak u kilku klubów przyjdzie refleksja, i w związku z tym pewnie będzie wywierana presja na PZM i Ekstraligę Żużlową, by odgórnie, zmianami w regulaminie ograniczyć, to co zostało obiecane w listopadowym oknie. Słyszałem, że już jest presja, że już niektórzy nad tym pracują. - I jeśli im się uda, to nie będzie to fair w stosunku do żużlowców, ale i też innych klubów. Mam nadzieję, że Ekstraliga nie zareaguje i nie zadziała emocjonalnie. W końcu każdy powinien był mierzyć siły na zamiary. A jeśli ktoś świadomie oferował więcej niż miał, jeśli już w chwili składania podpisu kontrakty były zagrożone, to nie powinniśmy takim klubom pomagać. To co powinna zrobić Ekstraliga? - Wiele rzeczy jest zapisanych w regulaminie. Jak kontrakt w uzgodnionej formie nie może zostać bądź nie jest realizowany, to strony powinny mieć szansę na jego unieważnienie lub rozwiązanie. Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek powiedział mi, że na koniec sezonu 2021 trzy kluby się wykoleją. Zresztą, jak się posłucha prezesa honorowego Stali Gorzów Władysław Komarnickiego, który mówi, że zawodnicy muszą zejść na ziemię, to można dojść do wniosku, że taka groźba istnieje. - Jak o tym rozmawiamy, to już dziś niektóre kluby, być może także Stal, wywierają presję, żeby kontrakty obciąć i ograniczyć odgórnie. Ktoś tam popatrzył na tabelkę w exelu i zauważył, że nie ma szansy, żeby to się zbilansowało, żeby na końcu wyszło zero. Ja się nie dziwę, że jak ktoś widzie rozjechany poziom wydatków i przychodów to zaczyna narzekać i dramatycznie szukać rozwiązania. A w Apatorze wszyscy święci? Macie przecież choćby Roberta Lamberta, którym oferowano nawet i 800 tysięcy złotych za sam podpis. - Nasz skład jest wypadkową kwestii budżetowych i tego co działo się na rynku. Założyliśmy sobie pewien cel, wybraliśmy priorytety i zapewniam, że nie mamy kłopotów. Wszystko, dlatego że patrzyliśmy realnie, że wszystko wyważyliśmy. Jesteśmy krytykowani za zbudowany zespół, choć nikt przecież nie widzi, jak trudny to będzie sezon w kontekście finansów dla nas jako beniaminka i do tego przy obecnej sytuacji na rynku w kontekście dostępnych zawodników i ich oczekiwań finansowych. Zależało nam na Lambercie i jego mamy, ale z drugiej strony próżno u nas szukać topowych, a co za tym idzie bardzo drogich zawodników. Nawet nie mieliśmy szans takiego pozyskać, a budżet na takiego żużlowca mógłby okazać się kompletnie nierealny do zabezpieczenia i po prostu takiego zawodnika w naszym składzie nie ma, bo już nie było nas stać. Jest Lambert, i są nasi zawodnicy, którzy również w związku ze zmianą poziomu rozgrywek potrzebowali naszego wsparcia i musieliśmy podnieść poziom wynagrodzeń tych żużlowców, którzy wywalczyli awans. Więcej nie zrobiliśmy, bo nie chcieliśmy się wywrócić. I pewnie się nie wywrócicie, ale możecie spaść, bo jesteście zaliczani do grona drużyn, które mają walczyć o utrzymanie. - My się z tym nie zgadzamy, trochę inaczej na to patrzymy. Na papierze faktycznie nie jesteśmy faworytem, ale mamy zawodników, którzy chcą się rozwijać, na których progres można liczyć. Jeśli u Jacka Holdera, Roberta Lamberta czy Pawła Przedpełskiego patrząc na ich ostanie sezony mamy krzywą wznoszącą i to się utrzyma, to nie powinno być źle. Do tego chcemy dołożyć bazę w postaci dobrej atmosfery i jakoś to wszystko powinno się poukładać.