- Wybranie 5 najważniejszych zdjęć to jest koszmar! Nie wiadomo jakimi kryteriami się kierować. Dlatego wybrałem takie, które są ważne dla mnie, a nie najlepsze. Ciężko powiedzieć czy ja w ogóle potrafiłbym wskazać najlepsze. Fotoreporter to w gruncie rzeczy osoba prowadząca działalność usługową, więc ważne jest nie to co podoba się mi, tylko zleceniodawcy - tłumaczy na wstępie Pabijan, po czym zabiera nas w piękną podróż w przeszłość czarnego sportu. Finał IMŚ 1993 w Pocking - Gollob kontra Hamill i Hancock - To był pierwszy finał, na jaki jechaliśmy z jakimikolwiek nadziejami. Atmosfera była napompowana, bo wiele wskazywało na to, że Tomek Gollob może tam namieszać. Po raz pierwszy jechaliśmy zobaczyć naszego reprezentanta, który nie tylko tam wystartuje, ale być może również o coś zawalczy. W paru biegach rzeczywiście udowadniał, że go na to stać jednak całe zawody obdarzyły jego ówczesne niedoskonałości - wspomina fotoreporter. - To zdjęcie pokazuje co tak naprawdę mógł wówczas 22- letni Gollob, obrazuje jego możliwości w dorosłym speedwayu. Gdyby podowoził te punkty to mielibyśmy naprawdę fajny debiut w rozgrywkach seniorskich. Pozostał lekki niedosyt, chociaż pamiętam, że już po tym finale robiliśmy na podium zdjęcie zawodników, którzy niby zakwalifikować się do czegoś w rodzaju Grand Prix na następny sezon. Do tego cyklu ostatecznie nie doszło, plany przesunęły się o rok, ale Tomek byłby w jego stawce już w sezonie 1994 - zaznacza. GP w Terenzano 2010 - Tomasz Gollob mistrzem świata - To jest moment, w którym dotarło do Tomka, że w końcu został mistrzem świata. Po analizie powtórek sędzia orzekł, że Jarek Hampel odpada z turnieju po półfinale, co zabrało mu szanse na dogonienie Golloba. Jeszcze nie dopadli go mechanicy ani Gaszyński, usłyszał tylko okrzyki, że mamy mistrza - wspomina Pabijan. Stadion Apatora przy Broniewskiego 98 - Nielsen na jednym kole - To jest rok 1991 albo 1992. W tamtych czasach złapanie zawodnika jadącego na jednym kole to było dla fotografa naprawdę coś. Robiło to tylko kilku Polaków i to na dodatek bardzo rzadko. Bardzo chciałem mieć takie zdjęcie Hansa, ale nie podczas typowej świecy, gdy wjeżdża na metę na dalekim prowadzeniu. Polowałem, polowałem i wreszcie upolowałem - wciąż cieszy się fotograf. - Na dodatek ukręciła się z tego okładka Tygodnika Żużlowego, co na ówczesnym rynku wydawniczym było sporym osiągnieciem. Pamiętam, że ta zrobiona jeszcze na negatywie fotografia przysporzyła mi sporo radości - opowiada. Mike Patrick i Mietek Bielak - cele do których się dąży? - Było po drodze parę osób, które miały duże znaczenie w moim fotograficznym byciu. Niestety nie udało mi się znaleźć wspólnej fotografii z Włodkiem Sierakowskim z Pruszkowa, natomiast te dwie osoby - może jeszcze Stanisław Szalak i Tytus Żmijewski - są dla mnie bardzo ważne, bo bardzo wiele nauczyłem się z ich zdjęć nie tyle poprzez podpytywanie ich o różne sprawy, ale po prostu przeglądając ich zdjęcia. Trudno powiedzieć, że to cele, do których się dąży, ale po prostu zastanawiasz się jak oni to zrobili, a potem starasz się powtórzyć - tłumaczy.