13. wyścig rewanżowego spotkania finałowego przywrócił opolanom wiarę w awans do eWinner 1. ligi. Wygrana 5:1 na dwie gonitwy przed końcem pozwoliła OK Bedmetowi wrócić z bardzo dalekiej podróży. By osiągnąć w dwumeczu bilans punktowy lepszy od Trans MF Landshut Devils musieli oni odnieść dwa zwycięstwa w biegach nominowanych, w tym co najmniej jedno podwójne. Menedżer Piotr Mikołajczak zdecydował się desygnować do kluczowego 14. wyścigu Oskara Polisa i Jacoba Thorsella. Zaskakujący dla części ekspertów był szczególnie ten pierwszy wybór - wychowanek częstochowskiego Włókniarza od dawna słynie jako zawodnik ze stosunkowo kruchą psychiką. Wystawienie go na tak ogromną presję było więc nie lada ryzykiem. Tym razem opolski menedżer nie trafił. Martin Smolinski i Kai Huckenbeck już w pierwszym wirażu wyszli na podwójne prowadzenie, które powiększali z każdym kolejnym metrem. Wyścig został jednak przerwany, ponieważ na pierwszym łuku trzeciego okrążenia Polis upadł bez kontaktu z żadnym rywali. Zajmował wówczas ostatnią pozycję i tracił dobre kilkadziesiąt metrów do Niemców. Trybuny zajmowane przez fanów z Bawarii zawrzały. Dopatrywali się oni niesportowego zachowania wychowanka Włókniarza i domagali się ukarania go czerwoną kartką. Ich zdaniem, Polis celowo upadł na tor, by przerwać wyścig, który zgodnie z wszelkimi zasadami prawdopodobieństwa przesądziłby zapewne o ostatecznej porażce OK Bedmet Kolejarza. Sędzia Remigiusz Substyk nie zdecydował się wyciągnąć z rękawa "asa kier". Być może wpływ na to miała analiza powtórek, jednak zdaniem niektórych ekspertów o braku kartonika zadecydowała wykładnia matematyczna. Nawet przerwanie wyścigu nie ratowało bowiem opolan przed ostateczną klęską - po wykluczeniu Polisa mogli oni liczyć co najwyżej na biegowy remis. Czy żużlowiec pomylił się w obliczeniach? A może rzeczywiście był to wyłącznie wypadek? Swój pogląd na sprawę mają z pewnością co niektórzy kibice OK Bedmet Kolejarza. Część z nich zdecydowała się po spotkaniu udać w okolice parku maszyn, by wznieść w stronę Polisa obraźliwe przyśpiewki. My z kolei próbowaliśmy wówczas uzyskać od niego komentarz do zaistniałej sytuacji, jednak zawodnik odmówił nam oficjalnej wypowiedzi.