1. Maciej Janowski chyba na dobre wypisał się z walki o tytuł mistrza świata. Wrocławianin mógłby powiedzieć, że żużel jest mocno przewrotny. Jeszcze miesiąc temu mógł tryskać humorem. Był bodaj najszybszym zawodnikiem świata. Liderował cyklowi Grand Prix i miał dużo przewagę nad rywalami. Teraz wpadł jednak w duży dołek. Musie się szybko otrząsnąć, by w ogóle skończyć w tym roku z medalem. Złoto wydaje się jednak chyba poza zasięgiem. 2. Dwie rundy w Lublinie pokazały nam, że trudno walczyć o najwyższe cele, jeśli zawodnik bazuje wyłącznie na dużej prędkości na trasie. Podczas ostatniego weekendu Grand Prix ten element był wyjątkowo istotny. Na dystansie ciężko było wyprzedzać tym bardziej, że szpryca momentalnie wyhamowywała żużlowców. To był prawdziwy koszmar dla Janowskiego. Nie można wykluczyć, że na innym torze Polak nie poniósłby aż tak dużych strat.3. Janowski mógł wyjechać z Lublina załamany, a Bartosz Zmarzlik szczęśliwy. Nie udało mu się co prawda ustrzelić dubletu, ale po weekendzie w Lublinie przebił się na czoło klasyfikacji generalnej. Mistrz świata zyskał też przewagę psychologiczną nad rywalami. Kilka jego akcji zrobiło wielkie wrażenie. Na tyle duże, że niektórym mógł wybić z głowy marzenia o mistrzowskim tytule.4. Wydaje się, że na ten moment jedynym zawodnikiem, który realnie jest w stanie zagrozić Zmarzlikowi to Artiom Łaguta. Rosjanin jest równie szybki, a do tego nie popełnia zbyt wielu błędów. Jest także bardzo powtarzalny. Czy to wystarczy na złoto? Tego nie wiemy. Nie można jednak wykluczyć, że wojna polsko - rosyjska potrwa aż do ostatniej rundy w Toruniu.5. Poza Zmarzlikiem i Łagutą wygranym może czuć się też Dominik Kubera. Drugie i trzecie miejsce robią wrażenie. To nic, że jeździ w Lublinie na co dzień. Wychowanek Fogo Unii Leszno pokazał nam wielką żużlową dojrzałość i po raz kolejny potwierdził, że ma papiery na jazdę. W dwa dni zdobył ponad dwa razy więcej punktów niż Krzysztof Kasprzak. Swoją drogą dzisiaj nie zaryzykowalibyśmy stwierdzenia, że Kasprzak do końca zmagań w cyklu zdoła wyprzedzić Kuberę. Byłaby to dość groteskowa sytuacja, ale niestety wielce możliwa.6. Na ustach kibiców Włókniarza był też w ostatnich dniach Fredrik Lindgren. Szwed w lidze cieniuje, a w Grand Prix bije się z rywalami jak równy z równym. Jest poważnym kandydatem do medalu. Widząc jego jazdę w Lublinie, prezes Michał Świącik pewnie drapał się mocno po głowie. Działacz z Częstochowy musi zastanowić się, czy na pewno chce odpalić z drużyny trzeciego zawodnika świata. Przynajmniej na taką kolejność wskazuje klasyfikacja przejściowa Grand Prix.7. A Lindgren albo notuje wielki wzrost formy, albo potrafi wyjątkowo zmobilizować się w najważniejszym momencie, gdzie zaczyna się gra o nowy kontrakt w polskiej lidze. W spotkaniu z eWinner Apatorem Toruń znowu błyszczał. Co prawda nie odkupi swoich win z całego sezonu, ale daje do myślenia prezesowi Świącikowi.8. Trochę podobnie jest z Bartoszem Smektałą. Były zawodnik Fogo Unii Leszno nie potrafi odnaleźć się w tym sezonie. W meczu przeciwko słabemu eWinner Apatorowi komplet punktów zdobył znacznie bardziej krytykowany wcześniej Kacper Woryna. Nie ma się co dziwić, że pojawiają się znaki zapytania, czy częstochowianie powinni kontynuować współpracę z tym zdolnym zawodnikiem. 9. Smektała to nie jedyny problem Włókniarza. Po obiecującym początku sezonu zawodzić zaczął Jonas Jeppesen. W Częstochowie za chwilę zakończą sezon i będą mieli sporo czasu na przemyślenia. Największe znaki zapytania to właśnie młody Duńczyk, Lindgren i Smektała. Wydaje się, że kredyt zaufania dobrą końcówką rozgrywek kupił sobie Kacper Woryna, choć i jego może kusić ROW Rybnik po ewentualnym awansie do PGE Ekstraligi.10. Spotkanie w Częstochowie obnażyło też największe bolączki toruńskiej drużyny. Wygląda na to, że działacze właściwie zdiagnozowali problemy kadrowe. Do odstrzału są przecież Chris Holder oraz Adrian Miedzińskim, czyli w tym momencie dwa najsłabsze punkty zespołu Tomasza Bajerskiego. To też potwierdziło się w ostatnim meczu, choć trzeba przyznać, że jazda byłego mistrza świata wyglądała ciut lepiej niż zawsze. Na odkupywanie win już chyba jednak za późno.