Billy Sanders to była wschodząca gwiazda światowego żużla lat 80 minionego wieku. Co prawda nigdy nie został mistrzem świata, ale odcisnął swoje piętno w historii tej dyscypliny. W 1980 roku był trzecim zawodnikiem świata, a trzy lata później zdobył srebrny medal. Był też sześciokrotnym indywidualnym mistrzem swojego kraju. Wówczas wiódł prym wspólnie z legendarnym Philem Crumpem. Wiódł dynamiczne, rozrywkowe życie, jednak ta historia niestety nie ma szczęśliwego happyendu. Billy Sanders. Król życia i wielki talent 17-letni Billy szybko został dostrzeżony przez europejski żużel. Nie będąc jeszcze pełnoletnim trafił do angielskiego klubu Ipswich Withches. W tamtych czasach wielki żużel rozgrywał się właśnie na wyspach. Możliwość startów w tej lidze była więc wielką nobilitacją - szczególnie w tak młodym wieku. Sanders nazywany był "złotym chłopcem". Poza świetnym wejściem do wspomnianej ligi angielskiej równie dobrze szło mu na arenie międzynarodowej. W 1976 roku w Londynie sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata wspólnie z reprezentacją Australii. Zdobył w tamtych zawodach 7 punktów. Był też pięciokrotnym uczestnikiem Mistrzostw Świata Par. W 1983 roku zdobył z drużyną srebrny medal, a on sam zapisał na swoim koncie aż 15 punktów. Żużlowiec budował swoje nazwisko w hierarchii światowego speedwaya. W lidze angielskiej stał się żywą legendą Ipswich Witches. Zdobył dla tego klubu praktycznie wszystko, co było możliwe. Kibice zapamiętali m.in. jego drużyną jazdę z Johnem Louisem. Tyle tylko, że Sandersowi poza torem nie zawsze szło tak dobrze jak w rywalizacji sportowej. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że wiódł modelowe życie. Miał żonę Judy, z którą doczekał się syna i córki. Wybranka jego życia miała być w niego ślepo zapatrzona i zakochana. Ale wszystko do czasu. Nie ma bowiem tajemnicy w tym, że Billy był tego typu człowiekiem, który czerpał z życia. Mówiło się o jego zamiłowaniu do kobiet, zabaw po alkoholu czy nawet narkotykach. Miał krewki charakter, przez co nie raz wdawał się w bójki. Żona straciła do niego cierpliwość Do pewnego momentu luźne życie Sandersa uchodziło mu płazem. Przyszedł jednak moment, w którym Judy powiedział "stop" i odeszła do niego. Rozstanie miało bardzo mocno wpłynąć na żużlową gwiazdę. Tym bardziej, że już wcześniej miał skłonność do popadania w depresję. Billy próbował ratować jeszcze swój związek z żoną, ale temat był już stracony. Ta związać miała się z innym mężczyzną i ani myślała wracać do poprzedniej relacji. W 1985 roku Sanders przyleciał na Wyspy przed startem nowego sezonu sam. Miał nawet podjąć kilka prób sprowadzenia Judy, ale bezskutecznie. Magdalena Zimny Louis będąca niegdyś promotorką angielskiego Ipswich Withches w swoim felietonie pt. "Zrozumieć samobójcę" starała się znaleźć powody targnięcia Billy'ego na swoje życie. We wspomnianej publikacji przedstawiła ciemne oblicze życia żużlowca. Poza świetną jazdą na torze przejawia się obraz człowieka pogubionego, pogrążonego w konflikty i problemy finansowe, imprezującego i niewylewającego alkohol za kołnierz. Miał mieć też skłonność do upustu swoich negatywnych emocji na żonie Judy. Billy Sanders targnął na swoje życie 23 kwietnia 1985 roku Billy Sanders został znaleziony martwy w swoim samochodzie. Udusił się spalinami. Wszystko wskazuje na to, że nie było mowy o nieszczęśliwym wypadku, a starannie zaplanowanym samobójstwie. Żużlowe środowisko było w szoku. Jeszcze na początku roku cieszył się z kolejnego tytułu Indywidualnego Mistrza Australii. Od marca był z kolei w rytmie meczowym, bo sezon w lidze angielskie trwał w najlepsze. Do dziś pozostają pytania, co tak naprawdę miało wpływ na jego decyzję. Magdalena Zimny Louis we wspomnianym wcześniej felietonie pisała o doskonale zaplanowanej śmierci. Depresja, odejście żony, a może coś jeszcze zdecydowało o tak radykalnym ruchu ze strony Billy'ego. Tę tajemnicę zabrał jednak ze sobą do grobu.