Bez osób funkcyjnych zawody żużlowe nie mogłyby się odbywać. To ci ludzie szykują stadion przed meczami i turniejami, a w trakcie imprez są kluczowi dla ich trwania, bo, np. naprawiają zniszczoną dmuchaną bandę. To właśnie tym ludziom była poświęcona piosenka, która niedawno ukazała się na YouTubie. Utwór nie przypadł do gustu kibicom, którzy dość nieprzychylnie wypowiadali się o niej w komentarzach. W związku z tak negatywnym odbiorem głos postanowił zabrać Adam Drewniok, autor piosenki. Autor „Marszu Kibica ROW-u” tłumaczy przekaz utworu - Tego, że to była piosenka dla tych ludzi z cienia - mówi autor w odpowiedzi na pytanie o to, czego odbiorcy nie zrozumieli. - Ja chciałem pokazać, że doceniam ich pracę. To jest ta robota, której nie widać, a bez której mecz nie mógłby się odbyć - tłumaczy powody powstania utworu i jego główne intencje Adam Drewniok. - Jak zostałem człowiekiem od band i kiedyś poproszono mnie o pomoc dzień przed meczem, to wtedy uzmysłowiłem sobie, ile pracy trzeba włożyć, żeby to wszystko przygotować. Nie chciałem z nikogo robić gwiazdy. Chciałem, żeby ci ludzie też coś z tego mieli. Jak dałem komuś radość, to bardzo się cieszę. Jeśli nie, to przepraszam. Wszystkie uwagi biorę na klatę - dodaje Drewniok. Piosenka miała być żartem, zabawą Wiele osób spodziewało się fachowej produkcji, tymczasem piosence do miana profesjonalnej sporo brakuje. - Niektórzy podeszli do tego bardzo na poważnie, a to trzeba z przymrużeniem oka. My nie nagrywaliśmy tej piosenki z przeświadczeniem, że tworzymy jakiś wielki przebój. Nam chodziło o żart, zabawę - wyjaśnia Drewniok na łamach strony internetowej rybnickiego ROW-u. Twórca utworu deklaruje, że gdyby taki był pomysł, piosenkę mógłby zaśpiewać jakiś profesjonalista. - Gdybym chciał, to mogłem nająć profesjonalnego solistę. Znam Staszka Soykę, Maćka Balcara czy Kubę Badacha. Mogłem któregoś z nich poprosić. Bałbym się jednak, że z czegoś takiego powstanie drugie "Do boju Polsko", albo - co gorsza - hymn à la Edyta Górniak. Zresztą ja jestem zadowolony z tego, że koledzy mieli uciechę. Zrobiliśmy nawet takie profesjonalne studio w klubowym warsztacie i tam nagrywaliśmy partie wokalne. Myślałem nawet, żeby zrobić coś jeszcze, ale chyba sobie podaruję, widząc, jaka była reakcja na żart - podsumował temat Adam Drewniok. Zobacz także: Dotknęła go wielka tragedia, ale pozostaje na stanowisku Kiedyś "pseudosport". Dziś biznes wart dziesiątki milionów Karty odkryte. Oto skład reprezentacji Polski!