Pomysł na wspólne nagranie kolędy wszedł już w życie klubu z Gorzowa na tyle mocno, że w zasadzie nie wyobrażają sobie tam, by tego nie robić. Zresztą sam pomysł jest świetny, a do tego ujawnia duże wokalne talenty. Większość kibiców wciąż pamięta, jak w rolę piosenkarza wczuł się Szymon Woźniak, który zaimponował wielkim potencjałem wokalnym. Śpiewał jak profesjonalista, intonując i zmieniając tempo tam, gdzie trzeba było. Naprawdę czapki z głów. Oczywiście w nagrywaniu zawsze brał udział także Bartosz Zmarzlik, który co prawda ewidentnie nie czuł się w tym najlepiej (był zmieszany i zawstydzony), ale tak czy inaczej dobrze się bawił. W tym roku jednak mistrza z oczywistych względów zabrakło. Zmarzlik przeszedł do Motoru, więc w gorzowskiej kolędzie nie mógł wziąć udziału. To znaczy mógł, ale byłoby to co najmniej dziwne. Zapewne sam Motor także delikatnie mówiąc nie byłby z czegoś takiego zadowolony. Mistrz Zmarzlik wróci po roku? Decyzja o odejściu z Gorzowa miała zostać podjęta już przed sezonem 2022. Wówczas Bartosz był zmęczony pewnymi sprawami wokół klubu, a przede wszystkim osobą byłego prezesa. Nie czuł się należycie doceniany i mówił o tym między wierszami. Miewał też spięcia z prezesem. Powiedział nawet, że pewne rzeczy można zapomnieć, ale nie wybaczyć. W oparciu o to podjął decyzję o odejściu, ale w sezonie sprawy przybrały zaskakujący obrót. Prezes trafił za kratki, a w klubie zaczęło lepiej się dziać. Zmarzlik jednak był już w Motorze. Po pewnych zachowaniach zawodnika można wysnuć delikatny wniosek, że nieco żałuje tak szybkiej decyzji. Być może gdyby nieco poczekał, to w obliczu zmiany rządzącego klubem, zostałby w domu. Nie zmienia to jednak faktu, że na razie jego przygoda z Motorem zaplanowana jest na jeden rok. Wiele zależy od tego, jak Zmarzlik będzie się tam czuł. Jest typem domatora, a przecież wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata