W meczu GKM - Stal w wyścigach nominowanych Vaculik nie wystąpił. Jechał tak szybko i skutecznie (10 punktów w czterech startach), że miał wystartować w biegu piętnastym. Miał, bo oddał wyścig Oskarowi Paluchowi. Junior tego nie wykorzystał. Po dobrym starcie zanotował upadek. Mecz był wcześniej rozstrzygnięty, dlatego Słowak, pełniący rolę kapitana drużyny, zdecydował się na taki krok. Co oni gadają? Czy naprawdę chcą takiej ligi? Vaculik mógł zarobić ponad 30 tysięcy złotych Vaculik jest topowym zawodnikiem, a tacy w PGE Ekstralidze zarabiają wielkie pieniądze. W Stali jego stawka za punkt wynosi ponad 10 tysięcy złotych. Łatwo zatem policzyć, że w piętnastym wyścigu mógł zarobić więcej niż 30 tysięcy. To duże pieniądze, nawet dla żużlowca ze światowej czołówki. Szkoleniowiec Stali pochwalił zachowanie lidera. Zaznaczył również, że Paluch w Grudziądzu zasłużył na dodatkowy start. - To są też pieniądze, trzeba to powiedzieć. Martin oddał bieg Oskarowi, który w pewnym sensie ustawił nam wynik. Dwa wygrane biegi były bardzo ważne, ustawiły początek meczu. Świadoma decyzja, bo bez punktów juniorów to daleko w play-off nie zajedziemy - skomentował Chomski. Prezes polskiego klubu ostro o przepisach. "Pytam się, dlaczego?" Stal jest największą rewelacją PGE Ekstraligi Zimą mówiło się, że to będzie liga dwóch prędkości. Miejsca 1-4 miały być zarezerwowane dla Betard Sparty, Platinum Motoru, Tauron Włókniarza i For Nature Solutions KS Apatora, a tymczasem gorzowianie mogą dostać się do play-off z trzeciego miejsca. Wystarczy tylko pokonać na własnym torze zespół z Torunia. W najgorszym wypadku Stal zakończy rundę zasadniczą na czwartej pozycji, co i tak byłoby niespodzianką. Po odejściu Zmarzlika drużyna nie stała się słabsza. Vaculik ma siódmą średnią w lidze, Anders Thomsen ósmą, a Szymon Woźniak trzynastą. Powyżej oczekiwań spisuje się Oskar Fajfer, który wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej po wielu latach. Ostatni raz ścigał się w niej w 2015 roku, kiedy był jeszcze juniorem.