Mądre głowy od lat zastanawiają się, co zrobić, by zainteresować żużlem szerszy krąg odbiorców. Chyba powinni iść na korepetycje do Zmarzlików. Pewnie bardziej do Sandry, żony Bartosza, niż do niego samego (choć może się mylę). A już na pewno powinni porozmawiać ze specjalistami, którzy od pewnego czasu otaczają 3-krotnego mistrza świata medialną opieką. Żużel przegrywa walkę o kibica Żużel, to dynamiczny sport generujący olbrzymie emocje. Ciężko jednak przebić się dyscyplinie do mainstreamu. Próby są, ale jest ich niewiele i nie do końca są udane. Ludzie żużla nie rozumieją, że mówienie o zasadach (cztery okrążenia, czterech zawodników, zamknięty tor i motocykle bez hamulców), czy sukcesach (Polacy zdobyli wiele złotych medali indywidualnie i drużynowo, a tacy zawodnicy, jak Jerzy Szczakiel, Zenon Plech, Tomasz Gollob czy Zmarzlik już mają status legend), to za mało. Zainteresowanie sportem zawsze nakręcają (nie tylko wynikami) gwiazdy. W żużlu trochę ich jest. Jednak praktycznie żadna z nich nie oddaje cząstki siebie, by przyciągnąć uwagę kibica zainteresowanego tym, jak się ubrała Lewandowska, czy też tym, co jej mąż Robert zjadł na śniadanie. Ten kibic (jego mniej interesuje to, jak Lewandowski zagrał w ostatnim meczu) jest w przewadze i to do niego trzeba dotrzeć, o niego trzeba zawalczyć. Jak? Proste środki są najlepsze. Sandra Zmarzlik trafiła w punkt Sandra Zmarzlik pisząc o praniu, dodała, że teraz pewnie bulwarowe media zaczną pisać, że jej mąż to pantoflarz. To było ewidentne puszczenie oka do nas wszystkich. Pani Sandra wie, w jakich czasach żyjemy. Żużel jednak powinien docenić, że oddała część swojej prywatności, bo dzięki temu ten sport żyje już nie tylko w świadomości tego hardkorowego kibica. Bo tego, który jest w przewadze, interesują ploteczki, cięte riposty i życie gwiazd od kuchni. Zmarzlików prosimy o więcej, a pozostałych zachęcamy do refleksji. Pieniądze z nieba nie lecą. Teraz są, jutro może ich nie być. Dlatego trzeba walczyć o tego kibica, który nie jest w twardym elektoracie. To oznacza, że trzeba dać z siebie więcej, że wrzucanie kilku zdjęć rocznie na Instagrama, to za mało. A wiem, że niektórym i to sprawia trudność. Dla wielu żużel, to tylko kręcenie się w kółko. Zgoda, sport jest w tym wszystkim najważniejszy. Musi być też jednak ten dodatek, coś ekstra, bo za tym przyjdzie sponsor i cała reszta. Zobacz również: Jest chudy i blady. Kibice bardzo się o niego martwią