Na Rosjankę posypały się gromy przede wszystkim za opis swojego profilu: "psy szczekają, karawana jedzie dalej" oraz stories przedstawiające chuligański atak na ambasadę rosyjską w Warszawie. Postawiła się więc odnieść do wszystkich artykułów i komentarzy na swój temat. Oto pełna treść oświadczenia Aveliny Łaguty: Piszę w swoim imieniu. Wojna - jest przerażająca. Nienawiść, której doświadczam w ostatnim czasie jest równie przerażająca. Nienawiść z każdego powodu: przemilczałam czy coś okazałam współczucie, napisałam post przeciwko wojnie czy nie napisałam - cokolwiek nie zrobię, czegokolwiek nie powiem, za każdym razem jestem zwyzywana. Rozumiecie, wszystko zawsze jest nie tak. Avelina Łaguta jest przeciwko wojnie Od początku wojny otrzymuję wiadomości "idź, powiedz swojemu Putinowi, żeby zakończył wojnę", "Bądź przeklęta, będziesz się smażyć w piekle ze swoim Putinem", "Wstydź się" itp. JESTEM PRZECIWNA WOJNIE, usłyszcie mnie! To smutne, bardzo przygnębiające, ale ja nie mogę nic z tym zrobić - tak samo jak wy. Nie mam kontroli nad tą sytuacją, po prostu z przerażeniem wyczekuję jej końca. Oby jak najszybciej! A teraz odpowiem na wszystkie artykuły prasowe. Chcę, żeby było jasne: zdjęcie, które opublikowałam na stories, przedstawiające rosyjską ambasadę w Warszawie oznaczało, że jestem przerażona sytuacją w całym kraju, ponieważ jestem Rosjanką i dotyka mnie również to co dzieje się w moim kraju. Będę podkreślać - JESTEM PRZECIWKO WOJNIE! Dzisiaj piszą, co ze mnie za matka, skoro nie pokazuję na Instagramie jak płaczę nad sytuacją na Ukrainie? Skąd wy wiecie, czy płaczę czy nie? Powiem wam... Płaczę od pierwszego dnia wybuchu wojny. Płaczę do dziś. Nie płaczę do kamery, ale to nie znaczy, że nie przeżywam tej okropnej sytuacji. Czy wasza nienawiść, złośliwość, obrażania za absolutnie wszystko, pomoże jakkolwiek zatrzymać to wszystko?! Rozumiecie, że wszyscy ci dziennikarze o mnie, to mężczyźni. Nazywacie się mężczyznami, jednak publicznie obrzucacie kobietę błotem. Jakim prawem, nie znając mnie, oceniacie i piszecie brednie na mój temat? Wczoraj jeden mężczyzna, zupełnie mi obcy, zaczął omawiać mój status na Instagramie "psy szczekają, karawana idzie dalej", który napisałam na długo przed wybuchem wojny. Powtórzę: status na Instagramie był napisany jeszcze przed wojną! Dotyczył ogółu ludzi, nie był adresowany nikomu konkretnemu. Jednak ten człowiek oznajmił, że wie kogo to się tyczy w obecnej sytuacji... Dziękuje wszystkim, którzy ją wspierają Po tym artykule 8 marca o 7:30 posypały się takie wiadomości na moją skrzynkę instagramową, że nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić. Najgorsze jest to, że ci ludzie byli i nadal są moimi obserwatorami (teraz już zablokowani przeze mnie|). Chcę jednocześnie podziękować ludziom, którzy mnie po ludzku wspierają. Jestem Rosjanką, ale ta wojna nie jest moja! Wiele dla mnie znaczą wasze wiadomości, telefony i zapewnienia, że mogę na was liczyć. Bardzo wam dziękuję. Kocham was i doceniam. Zawsze możecie liczyć na moją pomoc. Żyję w Polsce 11 lat. Moje dzieci urodziły się w Polsce. Dlatego czuję w obowiązku przekazać prawdę. A prawda jest taka, że wy po prostu wymyślacie historie i przypisujecie je mi. W ten sposób chcecie mnie oczernić i nastawić innych przeciwko mnie. To wasza prawda, wasze myśli - nie moje. Nie będę milczeć. Mam wielu znajomych w Polce, w Ukrainie i w Rosji. Moje dzieci chodzą do polskiej szkoły i przedszkola. Ludzie powinni wiedzie jak jest naprawdę. Jeśli przemilczałabym to co piszą na mój temat, oznaczałoby, że się z tym zgadza. A tak nie jest! Przy okazji, nie bierzcie dosłownie tłumaczeń z Google Translate. W większości przypadków takie tłumaczenia nie są dokładne i nie oddają myśli takimi, jakie one są w oryginale. To samo w Instagramie, naciskając na "tłumaczenie", to tłumaczenie nie jest poprawne. Ma nadzieję, że nie będziecie więcej wymyślać historii na mój temat. Tracicie mnóstwo swojego cennego czasu, który moglibyście spędzić np. ze swoimi bliskimi.