Patryk Dudek, zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń, przez jakiś czas jeździł na silniku, który użyczył mu jego mechanik Dariusz Sajdak. Silnik został pod koniec lipca zarekwirowany przez policję, która próbuje ustalić, czy to nie jest jeden z tych silników, którego kradzież zgłosił rok temu Krzysztof Lewandowski, juniora Apatora Toruń. Mirosław Jabłoński, ekspert Canal+ powiedział o sprawie w Kolegium Żużlowym, a Sajdaka przedstawił jako tego, który podrzucił silnik Dudkowi. "Przedstawia męża jako złodzieja. A on niczego nie ukradł" - Z tego, co ja wiem, to tamto postępowanie wciąż trwa - wyjaśnia mecenas Joanna Gruchalska-Sajdak. - Poza tym mój mąż nikomu niczego nie ukradł. On ten silnik zarekwirowany przez policję kupił. Tymczasem pan Jabłoński przedstawia go jako złodzieja, bo ma jakąś zasłyszaną wiedzę. Nie wiem, ale jeśli on ma jakieś osobiste urazy, to niech to wyjaśnia w cztery oczy, zamiast pozwalać sobie na niesmaczne teksty i przekazywanie niepotwierdzonych informacji. Pani Gruchalska-Sajdak zapewnia, że ona tak nie zostawi. - Mąż jest teraz na Grand Prix w Cardiff, ale jak wróci, to będę go namawiać na prywatny akt oskarżenia, bo ewidentnie doszło do naruszenia dóbr osobistych. Pan Mirosław Jabłoński swoimi wypowiedziami wypełnił znamiona zniesławienia. Jabłoński przesadził. Sprawa skończy się w sądzie? Żona mechanika zwraca uwagę, że pan Jabłoński swoimi wypowiedziami szarga dobre imię jej męża. - Mówi, że on stoi za kradzieżą, że nikt się z nim nie wita, nie rozmawia, że nie jest akceptowany. Mój mąż długo siedział cicho, ale nie można się dać kopać, nie można milczeć, kiedy wszystko to na co się przez lata pracowało, zaczyna być w ten sposób kwestionowane. Dla mnie to jest zwykły hejt. Pan Jabłoński pozwolił sobie nawet powielać nieprawdziwe informacje dotyczące rozliczeń męża z Oskarem Fajferem. Mówi o procesie, o sądowej sprawie, a nic takiego się nie dzieje. Jeśli pan Fajfer faktycznie pójdzie do sądu i będzie chciał udowodnić, że mąż wziął nienależne mu pieniądze, to wykażemy w sądzie, że to nieprawda. Na razie jednak nic takiego się nie dzieje. - Mamy natomiast przekroczenie wszelkich granic, oczernianie drugiej osoby za pomocą plotek i wiedzy zasłyszanej. Pan Jabłoński jakby czytał wyrok. Skazał męża nie na podstawie dowodów, ale tego, co mu się wydaje. Wbija przy tym szpilę i sugeruje, że mąż psuje atmosferę. Szkoda, że powiela nieprawdę. Szkoda, że nie pamięta, jak sam się oburzał, kiedy media pisały różne rzeczy na temat jego syna - kwituje Gruchalska-Sajdak.