- Trzeba już tylko załatwić temat dostępności stadionu - mówi nam Mikołaj Frankiewicz, prezes Speedway Kraków, co by znaczyło, że odrodzenie żużla w dawnej stolicy Polski jest o krok. - Dopinamy ostatnie szczegóły - precyzuje działacz. Biegał za nim z kontraktem. Żarty się skończyły, skład się sypie To wszystko niepokoi Stal Rzeszów Dobre wieści z Krakowa niepokoją Texom Stal Rzeszów, która rok temu chciała pomóc w stworzeniu klubu. Kierownictwo Stali zapewnia nas, że w ciągu kilku dni wyda oświadczenie, że z nowym podmiotem żużlowym w Krakowie nie ma niczego wspólnego. To znaczy jeszcze Paweł Piskorz, menadżer Stali widnieje w KRS jako członek zarządu spółki Speedway Kraków, ale chce się wycofać. W Stali boją się, że ekipie żużlowej z Krakowa powinie się noga, a to mogłoby im zaszkodzić. W Rzeszowie stawiają sobie wysokie cele, za rok będą potrzebowali jeszcze lepszych zawodników, i nie chcą być kojarzeni z ich zdaniem ryzykownym biznesem. Muszą budować wiarygodność, bo inaczej nikt do nich nie przyjdzie. A jeszcze kilka tygodni temu chcieli brać z nimi sportowy ślub Krakowski klub nie ma pojęcia, skąd nagle taki dystans. Przecież jeszcze rok temu Stal chciała z Krakowem brać sportowy ślub, a Piskorz był mocno zaangażowany w żużlowy projekt w Grodzie Kraka. Teraz nagle wszystko się zmieniło. I to pomimo tego, że jeszcze kilka tygodni temu Stal chciała dać do Krakowa swoich zawodników U24 i juniorów. Dla Speedway Krakowa to miał być idealny układ. Zawodnicy wypożyczeni ze Stali mieli od nich dostać jedynie 1000 złotych za punkt. Ta nagła wolta Stali dziwi również, dlatego że Frankiewicz był niedawno pracownikiem ich klubu. Zajmował się torem i w Rzeszowie byli z niego bardzo zadowoleni. Co się zatem stało? - To pewnie dlatego, że zobaczyli nasze zdjęcie z Martą Półtorak - spekulują w Krakowie. Pani Półtorak przez lata sama utrzymywała rzeszowski żużel, a ostatnio zaangażowała się sponsorsko w Cellfast Wilki Krosno. - Mieliśmy być u niej kilka minut, a spotkanie trwało dwie godziny. W trakcie dowiedzieliśmy się naprawdę wiele ciekawego o żużlu - mówi nam Frankiewicz. Już mają jednego zawodnika, zbudują skład za 2 miliony Prezes Speedway Krakowa zapewnia, że nie czeka z założonymi rękami na decyzję odnośnie dostępności stadionu, na którym trenuje wiele młodzieżowych drużyn piłkarskich, ale i rozmawia ze sponsorami. W sumie odbył ich już blisko 200, czasem zdarza się, że ma dwa, trzy dziennie. - Nie chcę zapeszać, ale znaczącą część budżetu mamy zapewnioną - przyznaje ostrożnie działacz. Pewnie Frankiewicz dmucha na zimne, bo rok temu też walczył o powrót do ligi, ale finalnie musiał się wycofać. Równocześnie dementuje informacje, jakoby jego klub miał oferować nowym zawodnikom kontrakty na poziomie 15-20 tysięcy złotych za podpis i 1000 złotych za punkt. - Przecież my wiemy, ile kosztują części. Nie powiem, ile oferujemy, ale to są jednak zdecydowanie większe pieniądze - przekonuje. Jak dobrze pójdzie, to budżet na drużynę wyniesie 2 miliony złotych. W szufladzie biurka prezesa jest też kontrakt z Dawidem Rempałą, ale to nie koniec. Wielu zawodników dzwoni do Krakowa, wyraża zainteresowanie startami, rozmowy trwają.