Robert Chmiel był przed rokiem trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem Krajowej Ligi Żużlowej. Uwagę na siebie przyciągnął jednak przede wszystkim dzięki udanym startom w finałach Indywidualnych Mistrzostw Polski i Indywidualnych Mistrzostw Europy. W trakcie sezonu z żalem w głosie mówił, że kluby z wyższych lig się nim nie interesują. Teraz to się zmieniło. To będzie sezon życia Roberta Chmiela Chmiel poza tym, że udowodnił swoją sportową wartość, to ma też dwa poważne atuty. Pierwszy to fakt bycia Polakiem, a tacy zawodnicy zawsze są w cenie. Druga sprawa to wiek, bo przecież mówimy o ciągle względnie młodym żużlowcu. 26-latek miewał wcześniej pojedyncze dobre mecze, ale nigdy nie można było powiedzieć o nim, że jest wielkim talentem. Wydawało się, że po zakończeniu wieku juniora słuch może o nim przepaść, ale dzięki uporowi i pracy tak się nie stało. W ostatnich sezonach Chmiel popracował na tyle, że widać wyraźny wzrost formy nie tylko w liczbach, ale także stylu jazdy, bo z pewnością nie należy do tych zawodników, którzy punktowanie opierają na szybkim starcie. U niego wręcz przeciwnie - na dystansie radzi sobie coraz lepiej i w ten sposób jest w stanie wyrywać punkty rywalom. Rosnące umiejętności to jedno, ale druga sprawa to sprzęt, który go niesie. Żużlowiec postawił na współpracę z Martinem Smolińskim. Były uczestnik Grand Prix jest jak na razie niszowym tunerem, bo nie współpracuje jeszcze z żadnym wiodącym zawodnikiem. Wiemy jednak, że Niemiec chciałby szybko dołączyć do światowej czołówki mechaników. Mocno inwestuje w swój rozwój, pracując z najnowszymi technologiami. A na przykładzie Chmiela widać, że są tego efekty. Panowie właśnie wybrali się do Lonigo, gdzie Chmiel kręci pierwsze kółka w tym sezonie i ma okazję posprawdzać nowy sprzęt. Z pomocą Smolińskiego chce podbić ligę Swoją drogą Robert Chmiel ma coś do udowodnienia w zbliżającym się sezonie. Co prawda zdołał wzbudzić zainteresowanie klubów I-ligowych, ale w wielu przypadkach wcale nie był pierwszym wyborem. Przekonał się boleśnie o tym, gdy najpierw dogadał się z Polonią Bydgoszcz, ale gdy na rynku dostępny stał się Szymon Woźniak, wówczas działacze zerwali porozumienie i Chmiel został na lodzie. Później zdołał porozumieć się z Orłem Łódź, jednak mówimy o zespole o znacznie mniejszym potencjale kadrowym niż Polonia. Ta ma bić się o awans do PGE Ekstraligi. Z kolei dla Smolińskiego dobra jazda Chmiela może być oknem wystawowym na nowych, bardziej utytułowanych klientów. Zainteresowanie zawsze rośnie, gdy jakiś zawodnik przeżywa wyraźną zwyżkę formę, a jego sprzęt jedzie. Tak było w sezonie 2024 w przypadku Roberta Chmiela.