Chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości, że Bartosz Zmarzlik to obecnie najlepszy zawodnik na świecie. Nikt nie może się z nim równać. Polak bije wszelkie rekordy i niedługo może stać się najlepszym żużlowcem w historii. Z nimi miałby problem W stawce przyszłorocznego cyklu Grand Prix ponownie nie ujrzymy reprezentantów Rosji. Co prawda niektórzy z nich startują w PGE Ekstralidze jako Polacy, ale w oczach FIM są nadal zawieszeni. Eksperci i kibice sądzą, że to właśnie oni byliby największym zagrożeniem dla Zmarzlika. Polak miałby wówczas o wiele większe problemy ze zdobywaniem złotych medali IMŚ. Na liście startowej widnieje również kilka innych ciekawych nazwisk, które w przeciągu najbliższych lat powinny spróbować postawić się Bartoszowi. Brytyjczycy liczą na utalentowanego Daniela Bewleya. - Jest paru chłopaków, którzy dobijają się do tej światowej czołówki. Nie możemy wykluczyć chociażby Daniela Bewleya, bo to bardzo rozwojowy chłopak - twierdzi. Grand Prix ich zweryfikuje W cyklu wystartuje także dwóch innych Polaków. Będą to Szymon Woźniak oraz Dominik Kubera. Obaj są debiutantami, którzy do tej pory mieli możliwość startowania jako jednodniowa dzika karta. Zawodnik Stali Gorzów podchodzi do tego wyzwania bardzo poważnie. Jakiś czas temu pochwalił się zatrudnieniem do swojego teamu 4-krotnego mistrza świata, Grega Hancocka. - Będą mieli wielkie problemy. Woźniak wziął sobie Hancocka do teamu i na pewno mu to w pewnym stopniu pomoże. Musimy jednak pamiętać, że on nie będzie w stanie na nowo ukształtować Szymona. To trzeba było kształtować 10 lat wstecz, a w tej chwili mają za mało czasu. Kalendarz żużlowy jest napięty i nie będzie czasu na kształtowanie nowego Szymona Woźniaka. Ja jako gorzowianin i były zawodnik Stali Gorzów bardzo życzyłbym sobie, żeby zrobił duży postęp i odegrał jakąś poważną rolę. Jednak cudem będzie utrzymanie się w cyklu - tłumaczy. W pewnym momencie wielu kibiców uważało, że Dominik Kubera jest drugim Polakiem po Bartoszu Zmarzliku. Z niecierpliwością czekali na jego awans do Grand Prix. Teraz będzie miał okazję udowodnić swoją wartość. - Bartek po raz pierwszy stanął na podium cyklu Grand Prix mając 17 lat. Nie chciałbym umniejszać Kuberze, który dwa lata temu dwukrotnie stanął na podium w Lublinie, ale to już trzeba patrzeć na to, że zrobił to w wieku 22 lat. Teraz ma 24 lata i ten czas ucieka. Wszystko jest jeszcze przed nim. Wystarczy spojrzeć na Lindgrena, który dopiero zaczął się w cyklu liczyć, mając ponad 30 lat. Kariera stoi przed nim otworem, ale naprawdę czas ucieka - kończy.