O Andersie Thomsenie albo głośno albo wcale. Duńczyk zdecydowanie należy do największych showmanów w światowym żużlu. Chociażby w tym roku gdy zwyciężył po raz pierwszy w rundzie Grand Prix, rozebrał się jak do rosołu i w samych bokserkach świętował największy sukces w karierze z gorzowskimi kibicami. To właśnie za spontaniczność i ogromną otwartość do fanów jest on uwielbiany przez niemal wszystkich sympatyków czarnego sportu. Ta pierwsza cecha znów dała o sobie znać tym razem zimą, bo 28-latek wybrał się na wakacje do Republiki Południowej Afryki. Duńska gwiazda tych wakacji nie zapomni do końca życia Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zeszłoroczna historia pobytu Andersa Thomsena w tymże kraju. Jeden z najlepszych zawodników globu poleciał wówczas na kilkanaście dni na safari, by nie tylko odpocząć ale i trochę poobcować z dziką zwierzyną. Sielanka niestety nie potrwała długo. Okazało się bowiem, że w Afryce pojawił się nowy wariant koronawirusa. Odwołano w związku z tym mnóstwo lotów, w tym jak na złość ten który akurat zabukował Duńczyk. Co gorsza, sytuacja miała miejsce tuż przed świętami, więc żużlowcowi groziła samotna kolacja wigilijna. Myślicie, że to koniec niefortunnych zdarzeń? Nic bardziej mylnego. Gdy wreszcie nasz bohater wsiadł do samolotu wracającego do Europy, znów spotkał go straszny pech. - Facet siedzący kilka rzędów za mną dostał ataku serca i musieliśmy czym prędzej wracać na lotnisko. Czekaliśmy w samolocie blisko 4 godziny, przez co spóźniliśmy się na drugi lot z Amsterdamu i znów musiałem go przebukowywać. Na szczęście dotarliśmy do domu. To najważniejsze - relacjonował Thomsen "Speedway Starowi" na początku tego roku. Anders Thomsen nie zraził się do RPA Jak widać, nieudane wczasy nie zraziły Duńczyka do Republiki Południowej Afryki, ponieważ od paru dni reprezentant ebut.pl Stali w Internecie chwali się kulisami wyprawy. Co prawda żadnej dzikiej zwierzyny nie udało mu się uchwycić, ale za nim chociażby wieczór spędzony z lokalnymi mieszkańcami czy przejażdżka jeepem po okolicy. W skrócie, jest co robić. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata