Dzisiejszy półfinał Drużynowego Pucharu Świata na papierze zapowiadał się znacznie ciekawiej niż ten wczorajszy. Wszystko oczywiście za sprawą uczestników, ponieważ o bezpośredni awans do wielkiego finału w którym czekają już Polacy oraz Brytyjczycy walczyli między innymi Duńczycy i Australijczycy. Zarówno jedni, jak i drudzy mają medalowe aspiracje, więc nie wyobrażają sobie powrotu do domów przed sobotnim wieczorem. Zmotywowani byli zwłaszcza przybysze z Antypodów, bo to właśnie oni triumfowali w ostatniej edycji Speedway of Nations. Uwagę kibiców na Stadionie Olimpijskim zwracał przede wszystkim Nicki Pedersen. Wielokrotny najlepszy żużlowiec globu sam siebie powołał do kadry narodowej i był tak zwanym jeżdżącym trenerem. - Sugerowałem, że będę pełnił rolę tylko menedżera, ale pozostali stwierdzili, że potrzebują mnie w piątce - zdradził kulisy tej nietypowej decyzji na łamach fimspeedway.com. Finalnie wyszło chyba na jego, bo w trzech startach uzbierał sześć punktów. Poza tym dał też szansę ambitnemu Rasmusowi Jensenowi. Na torze pomimo hucznych zapowiedzi niestety znów wiało nudą i w większości wyścigów kibice wpisywali punkty do programu na samym początku drugiego okrążenia. O odpowiednie emocje zadbali na szczęście wspomniani na wstępie Duńczycy oraz Australijczycy, którzy bili się o przepustkę do finału do ostatniej gonitwy. Około 21:20 z ulgą odetchnęli żużlowcy w biało-czerwonych kevlarach. Byli oni nie tylko równiejsi, ale też sprawiali wrażenie bardziej zdeterminowanych. Nie mógł dodzwonić się do sędziego. Dyrektor zawodów musiał pożyczyć mu telefon Pokazała to zwłaszcza postawa Nickiego Pedersena. Jeżdżący trener triumfatorów dzisiejszych zawodów postanowił dowiedzieć się, dlaczego arbiter wykluczył Rasmusa Jensena z powtórki siedemnastego biegu. Nie zatrzymała go nawet awaria budki telefonicznej, ponieważ po dziesięciu minutach udało się mu nawiązać połączenie z sędzią, jednak swojej komórki musiał użyczyć dyrektor cyklu Grand Prix, Phil Morris. Decyzja oczywiście nie została zmieniona. Skład barażu poza dziurawymi jak szwajcarski ser Australijczykami uzupełnili jeszcze gorzej wyglądający Francuzi. Aż 14 z 21 "oczek" dla Trójkolorowych uzbierał Dimitri Berge. Totalnie zawiedli pozostali jego koledzy, w tym David Bellego, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu występował w PGE Ekstralidze w barwach Fogo Unii Leszno. Wyniki 2. półfinału Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu:I. Dania: 421. Mikkel Michelsen 8 (3,1,2,1,1)2. Nicki Pedersen 6 (1,2,3)3. Anders Thomsen 13 (3,3,3,2,2)4. Leon Madsen 13 (3,3,3,2,2)5. Rasmus Jensen 2 (2,w)II. Australia: 411. Max Fricke 4 (1,2,0,1)2. Jack Holder 14 (2,2,3,3,1,3)3. Jason Doyle 7 (2,1,1,3)4. Jaimon Lidsey 16 (3,3,2,3,2,3)5. Chris HolderIII. Francja: 211. David Bellego 5 (1,0,1,1,0,2)2. Dimitri Berge 14 (2,2,3,2,2,3)3. Steven Goret 1 (0,0,0,1)4. Mathieu Tresarrieu 1 (d,0,1)5. Mathias Tresarrieu 0 (0)IV. Finlandia: 161. Timo Lahti 7 (2,1,1,0,3,0)2. Jesse Mustonen 3 (1,1,0,1,0,0)3. Antti Vuolas 6 (0,0,3,1,0,2)4. Tero Aarnio 0 (0,0)5. Niklas Sayrio