Jestem świeżo po kolejnym Balu Mistrzów Sportu. To już 88. edycja. Drugi taki najstarszy plebiscyt na świecie. Oczywiście funkcjonował on z przerwami ze względu na drugą wojnę światową czy pandemię. Co roku mamy w nim swoich faworytów i ulubieńców. Głosują kibice i nie zawsze odzwierciedla to zdobyte trofea. O to wiele pretensji miał właśnie Paweł Fajdek, który stwierdził, że czym więcej osiąga w sporcie, to znajduje się na coraz dalszym miejscu. Była to wypowiedź bardzo kontrowersyjna. W Internecie posypała się zresztą lawina negatywnych komentarzy. Na samym Balu też był to jeden z najczęściej poruszanych tematów. No cóż, każdy ma prawo do swojej oceny, ale każdy też może stanąć w szranki z samym Pawłem czy też innymi sportowcami. To sukces całej dyscypliny Ja osobiście cieszę się z wysokiego miejsca Bartka Zmarzlika. Zasłużył na podium, a przegrał tylko z pierwszą rakietą na świecie. Skwitował to jak zawsze z humorem i wielkim profesjonalizmem, że kobiety należy puszczać przodem. Za plecami Bartka znalazły się same sportowe tuzy, dlatego tym bardziej cieszy sukces sportowca uprawiającego dyscyplinę, którą tak bardzo kochamy. Gratuluję więc kolejnego wielkiego sukcesu. Sama impreza od kuchni również stała na bardzo wysokim poziomie. Niestety wszystko podporządkowano pod przekaz telewizyjny. Cisza, wchodzimy na antenę, nie wchodzimy i wchodzimy. Czas zleciał ekspresowo, lecz trzy i pół godziny to trochę długo, aby poznać zwycięzcę plebiscytu. Sama impreza jak zwykle trwała do samego rana, a o 6:00 podano słynną jajecznicę. Ja niestety nie dotrwałem. Robert Dowhan