Antonio Lindbaeck to jeden z najbarwniejszych żużlowców na świecie. Już samo jego pochodzenie jest dość niestandardowe, jak na żużlowca. Lindbaeck urodził się w Brazylii, jednak w wieku 1,5 roku został porzucony przez biologicznych rodziców. Przez trzy lata przebywał w domu dziecka, by później zostać adoptowanym przez szwedzkie małżeństwo - Ole i Monicę Lindbaeck. Miał być kolejnym wielkim talentem szwedzkiego żużla, jednak życie boleśnie zweryfikowało te prognozy. Tak jak bez trudności przychodziła mu jazda na motocyklu, równie łatwo Antonio pakował się w kłopoty. Mając zaledwie 22 lat już był łapany przez policję za jazdę po alkoholu i kończył karierę. W kolejnych latach nie było spokojniej, bo miał kolejne problemy z prawem i kolejny raz odwieszał kevlar na kołku. Ostatni raz w 2020 roku, jednak ponownie wrócił do jazdy na żużlu. W ostatnim sezonie - pierwszym po powrocie z kolejnej emerytury - spisywał się naprawdę nieźle, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mówimy o zawodniku, który miał w ogóle w tamtym sezonie nie jeździć. O ile średnia 1,692 pkt./bieg nie robi na nikim wielkiego wrażenia, o tyle 15 punktów na trudnym terenie w Bydgoszczy już tak. To pewnie tym kierowali się poznaniacy przy angażu Szweda na sezon 2023. Lindbaeck poniesie konsekwencje Co prawda w ostatnim czasie nie słyszeliśmy już o wybrykach Szweda, ale można było usłyszeć o konsekwencjach jego wcześniejszych czynów. Szwedzkie media podały informację o tym, że Lindbaeck został skazany na miesiąc pozbawienia wolności w związku z wydarzeniami z lutego, gdy pod wpływem prowadził samochód. Kontrola trzeźwości wykazała w jego organizmie 1,82 promila alkoholu. W związku z doniesieniami medialnymi, oświadczenie wydał SpecHouse PSŻ Poznań - nowy klub Szweda. - Sprawa jest nam znana - sam żużlowiec w żaden sposób nie ukrywał swojej przeszłości przed podpisaniem kontraktu na starty w sezonie 2023 i konsekwencji, jakie mu w związku z powyższym grożą. Jesteśmy przekonani - podobnie zresztą jak Antonio - że należy brać odpowiedzialność za swoje czyny, co także wkrótce Szwed uczyni. Jednocześnie podkreślamy, że Antonio ma nasze pełne wsparcie zarówno w kwestiach sportowych, jak i organizacyjno-prywatnych. Wierzymy, że zawodnik z powstałej sytuacji życiowej wyjdzie "mocniejszy," a swoją sportową klasę wielokrotnie udowodni na żużlowym torze - napisali poznaniacy w komunikacie. Lindbaeck nie trafi do więzienia Jak się okazuje, choć Szwed faktycznie został skazany na miesiąc pozbawienia wolności, nie pójdzie do więzienia i - na szczęście dla poznańskich kibiców - nie opuści ani przygotowań do rozgrywek, ani samego sezonu. Jak ustaliliśmy, Lindbaeck nie będzie odpokutowywał swoich grzechów siedząc w więzieniu, tylko będzie objęty dozorem elektronicznym. Innymi słowy, jego wolność będzie ograniczało nie więzienie, tylko nadajnik ("bransoletka") założony na nodze. Ponadto, Lindbaeck będzie objęty dozorem najprawdopodobniej w styczniu, więc nie wpłynie to negatywnie na jego przygotowania do sezonu. Szwed nie będzie też zmuszony opuścić żadnego z meczów polskiej eWinner 1. Ligi. Zobacz także: Film o wypadku Golloba z szansą na nagrodę! Miliony nie poszły w błoto. Historyczne okno! Do Lecha im daleko. Tylko 25 procent wie o ich istnieniu