Bartosz Zmarzlik poprosił Stal Gorzów o możliwość przeprowadzenia treningu na tamtejszym torze. - Chciał coś sprawdzić, przetestować. Od razu się zgodziliśmy - mówi nam trener Stanisław Chomski. Zmarzlik znowu trenował w Gorzowie! Zmarzlik nie trenował sam. Był też Szymon Woźniak i inni zawodnicy. Dla Bartosza nie była to jednak żadna przeszkoda. Na pewno z wielką radością wrócił on do Gorzowa. Poza wszystkim lepiej dla niego, jak trenuje i sprawdza rozwiązania na finał, niż miałby wciąż rozmyślać nad tym, co stało się w Grand Prix Danii w Vojens. W minioną sobotę został tam wykluczony za nieregulaminowy strój w kwalifikacjach. Decyzja jury spotkała się z oburzeniem całego środowiska żużlowego w Polsce. - Nawet go o to Vojens nie pytaliśmy. Nie ma sensu. Raz, że to już przeszłość, a dwa, że nie ma go co denerwować. Wszyscy wiemy, że nie potraktowano Bartka uczciwie. Polski nie potraktowano uczciwie. Utrzymujemy światowy żużel, kładziemy na ten sport miliony, wychowujemy następne pokolenia zawodników, a tu takie coś - komentuje Chomski. Dlaczego Stal wpuściła Zmarzlika? Trener mówi wprost My z kolei nie pytaliśmy trenera Stali o wcześniejszy zakaz dla Zmarzlika, bo nie chcieliśmy go denerwować. Zawsze się złościł, kiedy słyszał, że wychowanek Stali po transferze do Motoru nie ma wstępu na gorzowski stadion. I to pomimo tego, że jego cytat w tej sprawie z wypowiedzi dla gorzowskich mediów obiegł całą Polskę. - Nie ma znaczenia, że Bartosz nie jest zawodnikiem Stali. W naszym interesie jest to, żeby mu pomóc. Chodzi przecież o to, żeby Polak zdobył kolejny złoty medal mistrzostw świata - mówi nam Chomski. Dla Zmarzlika ważne jest dopieszczenie wszelkich spraw sprzętowych, ale równie ważne jest to, by zapomniał o Vojens. W pierwszym finałowym meczu Motoru z Betard Spartą (51:39), który miał miejsce na drugi dzień po Grand Prix, Zmarzlik niby zdobył 10 punktów, ale to nie był ten zawodnik co zawsze. Widać było, że jest myślami gdzie indziej.