Sebastian Zwiewka, INTERIA: Trochę kazał pan na siebie czekać. O pańskich rozmowach z Polonią mówiło się od kilku dobrych tygodni. To znaczy, że rozmowy tak się przeciągały?Tomasz Bajerski, nowy trener Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Rozmowy się nie przeciągały, wręcz bardzo szybko temat został załatwiony. Pozytywnie nastawiam się na to wyzwanie. Jestem zadowolony. Myślę, że prezes, zawodnicy oraz kibice też będą zadowoleni, mimo że przecież jestem z Torunia (śmiech). Tomasz Bajerski mówi o składzie Abramczyk Polonii Bydgoszcz Do tego zaraz przejdziemy, ale najpierw jeszcze chciałem poruszyć jedną rzecz. Mówi się, że trener powinien budować skład lub przynajmniej mieć głos przy doborze zawodników. Pan nie dołączył ani w październiku, ani w listopadzie. Czyli nie uczestniczył pan w tym procesie?- Skład jest zbudowany na miarę możliwości finansowych klubu. Uważam, że jest bardzo dobry i osobiście nic bym nie zmieniał. Prezes bardzo dobrze dobrał zawodników. Mam na myśli nie tylko klasę sportową, ale również ich charakter i podejście do żużla. Są to sami profesjonaliści. W 100 proc. biorę odpowiedzialność na siebie. Drużyna jest mocna, wszystko jest OK.Czyli jak coś nie wyjdzie, to pan nie powie: "Ja w tym udziału nie brałem"?- Przyjmuję taką drużynę, jaką Polonia Bydgoszcz zbudowała. Ja oceniam potencjał zespołu bardzo wysoko. Nigdy nie tłumaczę się w tym stylu, z moich ust nie padają słowa, że nie budowałem składu. Mam bardzo dobrych zawodników. Przejmuję drużynę, z którą będę chciał zrobić jak najwięcej. Najważniejszym celem w tej chwili jest awans do finału, a tam wszystko rozstrzygną dwa mecze. Chcemy awansować do PGE Ekstraligi.Ile telefonów otrzymał pan po rozstaniu z PSŻ-em Poznań?- Szczerze? Za dużo ich nie było. Przeprowadziłem może z dwie czy trzy rozmowy. Jakoś to się rozeszło, rozleciało, nie było chęci dalszego kontaktu. Tylko jedna została bardzo poważnie przeprowadzona i to w klubie z PGE Ekstraligi. Nie doszło jednak do finalizacji. O powód będę musiał sam się zapytać tego prezesa (śmiech). Bajerski: Pochodzenie nie ma dla mnie żadnego znaczenia Już na wstępie zaznaczył pan, że pochodzi pan z Torunia. Jaka była pańska pierwsza myśl po telefonie od prezesa Kanclerza? Torunianin nie przechodzi do Bydgoszczy codziennie.- Pochodzenie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jestem z Torunia i tego nic nie zmieni. Idę do klubu z Bydgoszczy do pracy. Moim zdaniem jest przyłożenie się do swoich obowiązków w 100 proc. Mam świadomość, jakie są założenia prezesa i plany. Zrobię wszystko, aby cel zrealizować. Osobiście rozmawiałem ze wszystkimi zawodnikami. Dla nikogo oficjalny komunikat nie jest niespodzianką, dowiedzieli się wcześniej, że to ja będę menedżerem. Wydaje mi się, że są zadowoleni. O to jednak musi pan już ich zapytać. Skandal w Łodzi. Omal nie doszło do oszustwaJak w 2024 roku będzie wyglądać sztab szkoleniowy Polonii Bydgoszcz?- Na mnie spadła odpowiedzialność za wyniki drużyny, za przygotowanie toru i wszystkie zmiany podczas zawodów. Krzysztof Kanclerz zostaje jako kierownik drużyny. Jest osobą do pomocy, bo świetnie radzi sobie z regulaminem. Jacek Woźniak skupi się na pracy z młodzieżą. Jak tylko będę mógł im w czymś pomóc, to zawsze to zrobię. Nie ma o co się martwić. Zawsze daję z siebie 100 proc.Szczególnie że z domu będzie pan miał bardzo blisko do klubu. Pewnie pokona pan ten dystans przez jakieś 50 minut.- Rzeczywiście, mieszkam niedaleko. Z domu na stadion mam około 37 kilometrów. Mieszkam w takim miejscu, że jadąc do Bydgoszczy, nawet nie muszę przejeżdżać przez Toruń.A co pan powie tym, którzy uważają, że w Bydgoszczy to nie menedżer ma decydujący głos przy wyborze składu?- Nie wiem, co było i o czym ludzie mówili. Wiem natomiast, jakie mam ustalenia z prezesem. Na mnie spada odpowiedzialność ustawienia składu, wszystkie zmiany, a także przygotowanie toru. Za to będę odpowiadać. Co z wypożyczeniem Maksyma Borowiaka? Skład Polonii jest zamknięty? Pewnie domyśla się pan, że pytam o wypożyczenie Maksyma Borowiaka.- Na tę chwilę jest zamknięty.Zmieni się w to w najbliższych dniach?- W tej chwili naprawdę ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć na ten temat.Ale chciałby pan rozwiązać ten temat do startu sezonu?- Myślę, że dosyć szybko się rozwiąże. Prezes udzielił wyczerpującej wypowiedzi i wyjaśnił, jak sprawa wygląda. Omal nie spadł z krzesła. Jego reakcja mówi wszystko Zwolnili go, a teraz poprowadzi mocniejszy zespół Z drużyny walczącej o utrzymanie awansował pan do faworyta rozgrywek.- Zobaczymy. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Jestem przekonany, że będziemy walczyć o awans. Trzeba tylko liczyć na to, że będą omijały nas kontuzje. Cała reszta jest do poukładania i do zrobienia.W jakich relacjach jest pan z działaczami PSŻ-u?- Z Kubą Kozaczykiem jestem w świetnych relacjach. Między nami nie ma żadnego problemu.A z pozostałymi?- Zostawmy to. Kuba Kozaczyk i tyle... Oczywiście, że jest wiele osób, z którymi przez cały czas dobrze żyję. Były różne niesnaski i historie, ale nie ma już co do tego wracać. Było, minęło i koniec tematu.W żużlu przyjęło się powiedzenie, że z takim składem to nawet sprzątaczka by awansowała. Patrząc jednak na ROW, Arged Malesę i Wilki, to o pana zadaniu tak powiedzieć nie można. Metalkas 2. Ekstraliga nigdy tak mocna nie była?- Mogę się tylko zgodzić z tym, że druga klasa rozgrywkowa jest bardzo mocna. Będzie wyrównana i w dodatku na wysokim poziomie. Ten poziom gwarantują drużyny, które zbudowały silne składy. A co dalej? Ciężko mi powiedzieć, tradycyjnie przedsezonowe plany zweryfikuje tor.Na koniec zapytam, co z Canal+. Czy podjęcie pracy w klubie zamyka drogę do komentowania spotkań?- Numerem jeden będzie moja drużyna, ale jeśli tylko będę miał czas, to z wielką chęcią pojadę do innego miasta skomentować zawody. W żadnym wypadku podjęcie pracy nie zamyka mojej drogi do telewizji. Gwiazdor zadał jedno pytanie. Polacy długo mu tego nie zapomną