Erik Pudel był uznawany za jeden z największych talentów w Niemczech przed kilkunastoma laty. Jako że kraj ten od pewnego czasu ma problemy z dołączeniem na stałe do światowej czołówki (są tylko wyskoki, jak np. Martin Smolinski), to każdy dzieciak z potencjałem jest na wagę złota. I za takiego właśnie uważany był Pudel, którego kariera jednak nie potoczyła się tak jak oczekiwano. W wieku ledwie 20 lat zjechał z torów żużlowych, co było sporym zaskoczeniem. Rzadko jest tak, że zawodnicy kończą nie dojeżdżając nawet do końca wieku juniora. Teraz dowiedzieliśmy się, że Erik Pudel został fizjoterapeutą żużlowej reprezentacji Niemiec. W tym kierunku kształcił się już od dłuższego czasu, ale nadarzyła się okazja by połączyć to z żużlem. I tak oto od nadchodzącego sezonu Erik będzie pomagał swoim rodakom. Pudel doskonale wie, czego potrzeba żużlowcom. Choć na motocyklach o pojemności 500 cc przejeździł tylko sześć lat, to jest to bezcenne doświadczenie. W żużlu praktyka jest szalenie istotna. Niemcy podatni na kontuzje. Mogliby być znacznie wyżej Jednym z głównych zadań fizjoterapeuty jest pomoc w powrocie do pełni zdrowia po urazach. A takich urazów wśród niemieckich zawodników jest mnóstwo. Kai Huckenbeck, czyli najlepszy żużlowiec z tego kraju i uczestnik GP 2024, praktycznie co sezon ma jakąś kontuzję. Inny czołowy reprezentant w osobie Martina Smolinskiego w zasadzie od upadku w Lipsku nie może pokazać pełni swoich możliwości. Sporo kraks ma też młody Norick Bloedorn, nowy zawodnik ROW-u Rybnik. Jako że wraca Speedway of Nations, to Niemcy mogą być naprawdę mocni w drużynie. W DPŚ większych szans by nie mieli, bo byłoby im trudno wystawić równorzędną czwórkę. Ale w duetach sprawa wygląda już zupełnie inaczej. Para Huckenbeck - Smolinski całkiem nieźle brzmi. Pod warunkiem oczywiście, że obaj będą zdrowi. A w tym już głowa Pudela, który zapewne będzie w gotowości, gdyby któremuś z wymienionych zdarzył się poważniejszy upadek.