Oj, narobiło się wczoraj. Dwie drużyny już cieszyły się zwycięstwa, nawet myślały o bonusie i tu nagle zonk. Po prostu taki jest sport i ostatecznie wygrał lepszy. Pierwsze spotkanie odbyło się na zapleczu PGE Ekstraligi, gdzie spotkali się potencjalni pretendenci do walki o awans. Drugi pojedynek to natomiast najwyższa klasa rozgrywkowa i potyczka popularnych "Aniołów" z "Lwami". Goście przegrywali już ośmioma punktami. To nie jest mało i zazwyczaj ciężko odrobić taką stratę. Niedzielne mecze pokazały, że jednak można. Czy gospodarze stracili czujność? Czy goście lepiej się dopasowali? Na pewno jedno i drugie. W obu wcześniej wspomnianych przypadkach to goście cieszyli się z punktów do tabeli. To scenariusz wprost idealny dla kibiców, bo oni kochają, gdy sytuacja diametralnie się zmienia. Piękny powrót Falubazu. To był ojciec ich sukcesu Muszę kolejny raz pochwalić Piotra Protasiewicza. Zielona Góra pojechała do Bydgoszczy jak do siebie. "PePe" jak nikt inny zna ten tor po tylu latach odjechanych zawodów oraz treningów. Jestem pewien, że ten wielki powrót gości w ostatniej fazie zawodów to właśnie jego zasługa. Uważny obserwator mógł to zauważyć w telewizji. Kamera nie raz i nie dwa pokazywała "Protasa" jak dawał rady, sprawdzał ustawienia motocykli i przekazywał uwagi. Stało się to, co napisałem ostatnio. Falubaz dostał nowe życie i widać to za każdym razem. Brawo drużyna! Toruń natomiast niby jedzie dobrze, ale od kilku lat coś brakuje tej drużynie. Nie ja jestem od dobrych rad, bo zespół ma cały sztab doradców. Brakuje mu jednak "tego czegoś". Myślę, że większość kibiców przyzna mi rację. O ile wierzyłem, że Falubaz się podniesie w Bydgoszczy, to co do Torunia byłem odmiennego zdania. Nie wierzyłem, że Częstochowa da radę odrobić stratę i jeszcze zwyciężyć. Radość po wygranej na obcym terenie zawsze wyzwala dużo pozytywnych emocji, uśmiechu oraz zadowolenia. Było to widać wczoraj. Znam właścicieli Apatora od dawna. Wiem, że chcą sprzedać klub. To w zasadzie żadna tajemnica, bo rozpisywały się o tym media. Może warto Przemek porozmawiać? Zaprosisz na kawę czy spotkamy się jak co roku na Grand Prix? Człowiek żyje nie tylko żużlem W sobotę wielką klasę po raz kolejny w tym roku pokazał Bartosz Zmarzlik. Ja niestety oglądałem tylko powtórki, ponieważ byłem w Świnoujściu, by podziwiać wyścigi koni arabskich na plaży. Czasami przyda się cos innego niż tylko żużel i żużel. Spotkałem na tej imprezie wybitną postać polskiego speedway’a i byłego prezesa ważnego klubu. O naszych rozmowach i wspomnieniach napiszę jednak innym razem. Robert Dowhan