Sytuacja gorzowskiego klubu nie jest łatwa. Klub musi spłacić potężne zobowiązania. Pomimo tego można wyczuć nutkę optymizmu, gdyż prezes Dariusz Wróbel sprawia wrażenie pewnego, że dadzą radę. Zaczęło się od Stali. Sytuacja jest trudna Stal pilnie potrzebuje 4,5 miliona złotych na bieżące zobowiązania. 75 procent z nich to zaległości wobec zawodników. Klub był zmuszony zainicjować zbiórkę. Na ten moment zebrano niecałe 300 tysięcy złotych, czyli niespełna 7 procent celu ustalonego przez klub. Tempo zbiórki stanęło, wobec czego Stal musi liczyć na hojność sponsorów. Nieoficjalnie mówi się, że całościowy dług może wynosić ponad 12 milionów złotych, które klub chciałby spłacić w najbliższych latach. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, że klub może wystartować. Mobilizacja kibiców miała zadziałać pozytywnie także na środowisko sponsorskie. Klub najprawdopodobniej upora się z problemem i wystartuje w przyszłym roku. Problemy są też w innych klubach. Dyscyplina ma się źle Okazuje się jednak, że inne kluby także mogą mieć problemy. Jeśli tak jest, oznacza to, że dyscyplina znajduje się w fatalnej sytuacji i w najbliższych latach może jej grozić nawet upadek. Niepewna przyszłość czeka także Unię Tarnów. Najgorszy scenariusz zakłada, że legendarny klub po prostu upadnie. - Od dłuższego czasu mówiłem, że dyscyplina nie idzie w dobrym kierunku i mamy teraz tego dowód. Zagrożone są dwa kluby z Ekstraligi, Tarnów ma swoje problemy, a w Krajowej Lidze Żużlowej też nie ma już komu jechać. Sytuacja w żużlu robi się słaba - mówi Piotr Rusiecki dla Radia Elka. Nieoficjalnie z doniesień medialnych wynikało, że problemy może mieć także Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. Prezes Michał Świącik jednak zapewnia, że kibice nie mają się o co obawiać. Pojawiły się także plotki, że w niekorzystnej sytuacji może być Bayersystem GKM Grudziądz. Przypomnijmy, że w 2023 roku klub zakończył rok ze stratą 4,5 miliona złotych.