Cierniak, Kowalski i Pludra, czyli juniorzy stanowiący zagrożenie dla starszych zawodników, są już seniorami. Czy teraz młodzieżowcy będą zdobywać punkty tylko między sobą? - Nie powiem, że poziom juniorów z roku na rok drastycznie spada. Proszę zwrócić uwagę na to, że od iluś lat w dyskusji publicznej przewija się taka formuła, że żużel powoli się kończy, że tego zaraz nie będzie, że niektórzy przestali się w to angażować, a za każdym razem mamy pięcioletnią perspektywę - stwierdza były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia. Zmarzlik i Janowski mają już następców? Nasz rozmówca jest zdania, że obecni zawodnicy w wieku 18-22 lat w ciągu najbliższych 10-15 lat będą w stanie zastąpić najlepszych krajowych żużlowców. - Mamy coraz większe zainteresowanie ze strony mediów i kibiców, coraz większe budżety i to się wszystko kręci. Tak samo wieszczyliśmy katastrofę w momencie, kiedy mieliśmy ławę świetnych juniorów, mistrzów świata - Macieja Janowskiego, Bartka Zmarzlika czy Piotra Pawlickiego. To była plejada juniorów. Wydawało się, że teraz będzie koniec. Później pojawili się następni, teraz są kolejni - podkreśla ekspert.- To normalna wymiana pokoleń. Uważam, że szczególnie teraz będzie dobrze, kiedy ci chłopcy mają absolutnie nieograniczony dostęp, jeżeli chodzi nie tylko o kwestie sprzętowe, ale również chodzi mi o kwestię przygotowań. Mają świadomość, że w sztabach pojawiają się ludzie, którzy rozwijają postępy mentalne i motoryczne. Ci chłopcy muszą dostać swoją szansę i myślę, że ją wykorzystają - dodaje. Dwa kluby żyją w strachu. On doprowadzi do sensacyjnego spadku? Ratajczak będzie teraz najlepszym juniorem? Frątczak przed szereg wymienia Damiana Ratajczaka. - Mówimy o medaliście mistrzostw świata, przed którym jeszcze kilka lat startów w gronie juniorów, a już zdobywa medale na arenie międzynarodowej i często jest zawodnikiem, który wyścigi z seniorami potrafi rozstrzygać na swoją korzyść. Absolutnie nie zgadzam się z taką teorią, moim zdaniem to zupełnie naturalny proces, żadnej zapaści nie będzie. Po prostu zmieniają się pokolenia i nazwiska. Jakościowo nic złego się nie wydarzy - uważa nasz rozmówca.- W 2024 roku na torach PGE Ekstraligi będą juniorzy, którzy za 10-15 lat nadal będą się ścigać między sobą. Jeden z nich będzie dominatorem, drugi będzie uzupełniać skład, a jeszcze inny może skończyć karierę. To zupełnie normalny proces, że po upływie tych lat o nich będziemy rozmawiać i zachwycać się ich zwycięstwami ligowymi. Wtedy będą ścigać się z zawodnikami ze swojego pokolenia, troszkę młodszymi i starszymi. Wśród nich też będą dominatorzy - podsumowuje Frątczak.PGE Ekstraliga 2024 wystartuje już 12 kwietnia. Gwiazdor pod ostrzałem. "Plaża, słońce, pomarańcze. O czym my mówimy?"