Przez wiele lat mówiło się o tym, że zarobki we wszelkich imprezach indywidualnych, z Grand Prix na czele, są po prostu zbyt niskie. Dochodziło do tego, że zawodnicy rezygnowali z udziału w mistrzostwach właśnie z powodu niezgadzającego się bilansu finansowego. Najjaskrawszy z przykładów to Emil Sajfutdinow. Rosyjski, świetnie zapowiadający się zawodnik, choć utrzymał się w cyklu na sezon 2014, to zrezygnował z jazdy w mistrzostwach, a jednym z powodów były zbyt wysokie koszty rywalizacji wśród najlepszych. Gdy Discovery Sports Events przejmowało prawa do organizacji żużlowych czempionatów, jedną ze złożonych przez nich obietnic była podwyżka puli nagród dla zawodników. Amerykańska firma słowa dotrzymała i żużlowcy mogą liczyć na lepsze zarobki. Najlepszy zawodnik rundy zgarnia 16,5 tysiąca euro netto, czyli około 75 tysięcy złotych. Gdy przemnożymy sobie maksymalną nagrodę przez 10 rund w sezonie, wychodzi nam całkiem ładna kwota - 750 tysięcy złotych. Trzeba jednak pamiętać, że choć 750 tysięcy złotych brzmi fajnie i pewnie równie dobrze wygląda na koncie, to nie są to jakieś oszałamiające pieniądze dla żużlowców. Przy komplecie punktów w jednych zawodach cyklu Grand Prix, zawodnikowi wychodzi stawka za punkt na poziomie ok. 3500 tysiąca złotych. W porównaniu z PGE Ekstraligą jest to bardzo mało. Nie tylko w Grand Prix można dobrze zarobić Im wyższy poziom rywalizacji, tym większe nagrody - to dość oczywiste. Dlatego jeśli zawodnik jest zbyt słaby na jazdę w Grand Prix, a chcę zwiększyć swój budżet wypłatami od organizatorów czempionatów, powinien udać się pod dwa adresy, gdzie płacą najwięcej po Grand Prix - Speedway Of Nations i Speedway European Championship. W tych pierwszych zawodach płatnikiem jest również Discovery Sports Events, które ma prawa do rozgrywania tej imprezy. Amerykańska firma przygotowuje na mistrzostwa pulę nagród na poziomie aż 250 tysięcy euro! 37,5 tysiąca euro z tej kwoty wędruje do zwycięzców. Nie jest podany sposób podziału nagrody, bo jest on pewnie indywidualny dla każdej federacji, jednak w ciemno można dopisać 10 tysięcy euro do budżetu na dany rok. Dobrze starają się też płacić w Indywidualnych Mistrzostwach Europy, których promotorem jest toruńska firma OneSport. Najlepszy zawodnik imprezy może liczyć na nagrodę w wysokości 5 tysięcy euro i jest to najwyższa kwota dla jednego zawodnika, którą można uzyskać w ramach zawodów rozgrywanych pod egidą FIM Europe. Nie są to, jak na żużlowe warunki kokosy, ale o wstydzie z wysokości nagrody nie może być absolutnie mowy. W sumie, jeśli zawodnik naprawdę by się postarał i hipotetycznie wygrał wszystkie rundy Grand Prix, SEC oraz zwyciężył Speedway Of Nations, zarobiłby ok. 200 tysięcy euro, czyli ok. 930 tysięcy złotych. Czy to dużo? I tak, i nie. Nie są to oczywiście małe pieniądze, jednak w polskiej lidze ci najlepsi zarabiają zdecydowanie więcej. Zobacz także: To był mecz roku! Wielki szok w Częstochowie Hitowe transfery się opłacą? Mogą być lepsi od faworyta! Otarł się tam o kalectwo. I tak kocha to miejsce