Polonia Bydgoszcz podpisała z Davidem Bellego umowę cywilno-prawną. Co prawda ten żużlowiec akurat w zeszłym roku nie uciekł klubowi w ostatniej chwili, tylko po prostu postanowił poszukać szczęścia w PGE Ekstralidze. Żadnych wielkich ustaleń w Polonii nie było. Mocno jednak zburzył wizję składu drużyny, który miał być oparty o niego i o Wadima Tarasienkę. Ostatecznie obaj odeszli. Polonia dała Bellego drugą szansę, ale tym razem zabezpieczyła się właśnie taką umową. Jerzy Kanclerz jest niejako zmuszony do zbudowania mocnego składu, bo został mu rok na realizację obietnicy o awansie maksymalnie w 2023. Nie może sobie pozwolić na kolejne ucieczki liderów. Zatrzymał Bjerre, Przyjemskiego, udało mu się ponownie ściągnąć Bellego i Lyagera. Wygląda to nieźle, ale wciąż chyba słabiej niż skład Falubazu, a może i nawet Arged Malesy. Polonia jednak budowy zespołu jeszcze nie zakończyła. Inni też chcą to robić W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami kilku już spektakularnych ucieczek. Jason Doyle tuż przed otwarciem okna transferowego zostawił Unię Leszno i poszedł do Wilków Krosno. Podobnie zrobił Lyager z ROW-em Rybnik, tyle że on dał prezesowi Mrozkowi więcej czasu na jakąś reakcję, bo z Polonią porozumiał się już we wrześniu. Wreszcie, najnowsza historia to ta Krzysztofa Kasprzaka, który porzucił GKM i także pojedzie w Krośnie. Co najmniej kilka klubów obecnie oczekuje od swoich nowych zawodników umowy podobnej do tej, którą z Bellego podpisała Polonia. Trudno się dziwić. Ucieczka zawodnika last-minute to w większości problem nie do rozwiązania. Zresztą, zeszłoroczna Polonia to najlepszy przykład. Po odejściu wspomnianej dwójki, pozbierała z rynku tych niechcianych w innych klubach i po części przez to też nie udało jej się awansować do PGE Ekstraligi. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata