KSM po raz ostatni w polskiej lidze był stosowany w sezonie 2013. Wtedy PGE Ekstraliga liczyła aż dziesięć zespołów. Spadały trzy, ale praktycznie każdy mógł zbudować mocny i konkurencyjny skład. Z elitą w 2013 roku pożegnały się kluby z Rzeszowa, Bydgoszczy oraz Gniezna. W utrzymaniu nie pomogły im nawet takie nazwiska jak Nicki Pedersen, Grzegorz Walasek, solidny junior Łukasz Sówka (Rzeszów), Greg Hancock, Krzysztof Buczkowski, Hans Andersen, młodzieżowiec Szymon Woźniak (Bydgoszcz) czy Matej Zagar (Gniezno). Taki Sówka na żużlu nie ściga się już od kilku dobrych lat. Karierę zakończył też Greg Hancock. Niektórzy zawodnicy z tej listy najlepsze czasy mają już dawno za sobą, ale dekadę temu byli mocnymi punktami ekstraligowych drużyn. Na przykład Buczkowski obecnie startuje tylko w 1. Lidze Żużlowej, lecz wtedy jeździł nawet w reprezentacji Polski. W ostatnim czasie stawki proponowane żużlowcom wzrosły do gigantycznych rozmiarów. Jak to zmienić? Jan Krzystyniak: Niech wróci KSM Jan Krzystyniak twierdzi, że KSM powinien być jedną z pierwszych wprowadzonych regulacji. - Kiedyś byłem przeciwnikiem, ale teraz jestem absolutnym zwolennikiem wprowadzenia KSM, który mógłby spowodować powrót do normalności w polskich klubach. Być może KSM zakończyłby ten wyścig zbrojeń. Niektóre kluby mają szczęście współpracować z ludźmi, którzy dużo mogą w Państwie i ich budżet jest zasilany ze spółek Skarbu Państwa, czyli pieniądze Polaków idą na prywatny klub, na prywatne wydatki - mówi były zawodnik i trener. - Dla mnie to wariactwo. Nie jest to normalne. Inne kluby nie są w stanie z nimi konkurować. KSM powinien być wprowadzony po to, aby wyrównać szanse. Oczywiście mówię o wyrównaniu sportowych szans. Moim zdaniem, w takim przypadku KSM nie powinien obejmować juniorów, którzy w danym klubie zdobywali licencję. Jeśli jednak ktoś kupuje młodzieżowca, to tego zawodnika KSM powinien obowiązywać. Nic innego nie wymyślimy. Dopóki regulaminowo nie zostanie wszystko uregulowane, nic nie jest w stanie doprowadzić tej dyscypliny do normalności - wyjaśnia Krzystyniak. W polskim żużlu KSM obowiązywał w latach 1999-2002 oraz 2011-2013. Średnia była wyliczana na podstawie wzoru: średnia liczba punktów zawodnika na bieg w poprzednim sezonie z uwzględnieniem bonusów x4. Maksymalny możliwy KSM wynosił 12,00, a minimalny 2,50. Regulacja miała na celu wyrównanie szans i uniknięcie budowy "dream teamów". Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo