Kosmetyczna zmiana w IMP, o której poinformował portal polskizuzel.pl, ma związek, z tym że Challenge już na dobre zagościł w świadomości żużlowego kibica. Swój Challenge mają już cykle Grand Prix i SEC. GP Challenge od lat dostarcza emocji nie mniejszych niż finałowe rundy rywalizacji najlepszych zawodników o tytuł mistrza świata. Głównie z racji zażartej walki o awans do cyklu. Przepustkę uzyskuje finalnie tylko trzech najlepszych zawodników. Już nie tylko Grand Prix Challenge IMP Challenge daje trochę więcej możliwości (awans dla ośmiu najlepszych), ale i w tym przypadku nie powinno zabraknąć sportowych wrażeń. W tym roku IMP Challenge odbędzie się 11 maja. Zakwalifikują się do niego najlepsi zawodnicy eliminacji (tu też mamy zmianę szyldu, bo dotąd obowiązywała nazwa ćwierćfinały), które odbędą się 27 kwietnia. Polski IMP idzie więc z duchem czasu. Kilka lat temu wprowadzono korektę w jednodniowym finale, dodając do rundy zasadniczej bieg półfinałowy i finał, który wyłaniał medalistów IMP. Rok temu IMP stał się cyklem trzech turniejów. Zachowano bieg półfinałowy i finałowy. Formuła z kilkoma rundami obowiązywała już w latach 1953-1956 i 1987-1988. Oni na pewno pojadą w finale IMP W tym roku także będą trzy rundy w terminach 8 czerwca, 16 i 30 lipca. I właśnie 30 lipca poznamy nowego mistrza Polski. Na razie wiemy jedynie, że tytułu broni Bartosz Zmarzlik. W finałach pojadą też pozostali ubiegłoroczni medaliści: Dominik Kubera (srebro) i Janusz Kołodziej (brąz). Miejsce w tegorocznym cyklu mają też zapewnione uczestnicy Grand Prix 2023 (Maciej Janowski, Patryk Dudek) oraz młodzieżowy mistrz Polski z 2022, czyli Mateusz Świdnicki. Pozostałych uczestników wyłonią eliminacje i Challenge. Zobacz również: Jedni płacą kary, inni zacierają ręce. Tyle wpadło do koszyka